czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 25

                       *Uwaga proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem. 


                                        "Nie można się zmusić do miłości. 
                                                  Albo jest, albo jej nie ma.
                                         Jeśli nie trzeba umieć się do tego przyznać.
                                                  A kiedy się kogoś kocha,
                                              należy zrobić wszystko, żeby 
                                                 ten ktoś był szczęśliwy" 




                            ************* PERSPEKTYWA MONY ************

           Powolnym krokiem szła otworzyć drzwi miała nadzieję, że to jej przyjaciółka bo nie miała ochoty na wizytę kogokolwiek innego prócz niej, pod względem tego jak wygląda i w jakim jest stanie. Podeszła do drzwi i je szeroko otworzyła. Stał w nich on... Nie wiedziała co ma zrobić. Chciała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem lecz coś jej nie umożliwiało.
Spojrzała na ziemię gdzie jego noga blokowała zamknięcie ich do końca. Jej wzrok powędrował z powrotem na niego. Patrzyli sobie prosto w oczy, ale po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Zostawiła go i pobiegła do swojego pokoju. Leżała na łóżku i płakał w poduszką po chwili jej drzwi od pokoju się odtworzyły nie odwracała głowy wiedziała, że to on. Usiadł na brzegu łóżka i zaczął ją głaskać po plecach.
- Przepraszam. Proszę nie płacz. Nie możesz płakać przez kogoś takiego jak ja. Nie jestem tego wart. Nikt nie jest wart twoich łez.
- Zack... proszę... zostaw... mnie- mówiła przez łzy, dławiąc się nimi 
-Przepraszam nie mogę. 
- Dlaczego?! Dlaczego do jasnej cholery nie możesz dać mi spokoju- jej ciche szlochanie przerodziło się w krzyk.
- Bo Cię kocham?. Bo mi na tobie zależy? Bo chcę być przy Tobie?
- To gdzie byłeś gdy się nie odzywałeś.? No gdzie! Gdzie byłeś kiedy ja przez Ciebie cierpiałam przez to że się nie odzywasz!? No gdzie?- po krzyku było ani śladu tylko szept było słychać i jej ciche łkanie 
- Chciałem zadzwonić, nawet w środku nocy. Chciałem przeprosić Cię i powiedzieć, że pragnę wrócić do domu do Ciebie, zobaczyć jak na mnie czekasz. Wykrzyczeć że usiłuję poczuć zapach twoich perfum. Relacjonować że mam ochotę położyć się obok Ciebie i spać z Tobą na jednej poduszce, patrzeć jak uśmiechasz się do mnie gdy tylko na Ciebie zerknę. Chciałem zadzwonić by usłyszeć twój głos i wysłuchiwać w słuchawce jak się śmiejesz. Marzyłem o tym by wykręcić Twój numer żebyś wiedziała jak bardzo żałuję. Opowiedzieć Cie wszystko co się wydarzyło w tym czasie. Chciałem zadzwonić powiedzieć że Cię kocham i tęsknie za ciepłem twoich warg. Ale strach przed odrzuceniem był silniejszy. Wypacz proszę. 
- Proszę wyjdź.- chciała zostać sama to co jej powiedział strasznie ją zabolało. 
- Przepraszam.- wstał i wyszedł, ale nie miał zamiaru się poddawać. Przyrzekł sobie że nie odpuści sobie puki mu nie wybaczy. Kochał ją, ale nie przyjmował do wiadomości że to już koniec. Leżała jeszcze przez chwilę wściekła wstała i podeszła do szafki wyjęła z nich rzeczy nie należące do codziennej garderoby. Szybkim krokiem ruszyła do łazienki. Po szybkim prysznicu zrobiła mocny makijaż, ubrała wcześniej przygotowane przez siebie ubrania i zeszła na dół. Chwyciła tylko telefon i ruszyła w stronę miasta. Wszyscy przechodni patrzyli na nią z pogardą miała chęć komuś na prawdę przyłożyć. Chciała się wreszcie oderwać od tego wszystkiego. Chciała zapomnieć. Było już 2 godziny po 12, chodziła tak jeszcze przez chwilę i weszła do jednego z barów, usiadła przy stoliku. Podszedł do niej kelner, a ta od razu złożyła zamówienie, zamówiła dwie kolejki, mężczyzna się tylko na nią spojrzał ale nic nie powiedział tylko podał zamówienie. Uśmiechnęła się do kieliszków i wypiła ich zawartość, następnie wstała i wyszła. Nasunęła tylko okulary przeciwsłoneczne na oczy i szła przed siebie. Nie wiedziała gdzie idzie chciała po prostu zostać sama. 





                                    ************  Z PERSPEKTYWY NAOMI ************

     Wszystko w niej buzowało była zła na Justina, ale i też na siebie że tak łatwo dała się sprowokować. Nie chciała wracać teraz do domu najpierw musi się uspokoić. Napisała do Niall'a, że zaraz będzie. Zresztą z nim też musiała porozmawiać. Była zła na to że powiedział o ich związku Bieberowi. Gdy wchodziła na ich podwórko. Starała się jakoś ogarnąć. Zadzwoniła do drzwi i długo nie musiała czekać. Otworzył jej uśmiechnięty od ucha do ucha Liam lecz jegoo uśmiech nie trwał długo po tym jak zobaczył obojętną minę Naomi. Pocałowała go w policzek i weszła do środka wchodząc do salonu rzuciła krótkie cześć i stanęła na przeciwko Niall'a.
- Hej słońce!- wstał by ją pocałować lecz ta się odsunęła. Wszyscy patrzyli na nią z ciekawością  i zdziwieniem w oczach.
- Po co mu mówiłeś co? Musiałeś akurat z tym idiotą podzielić się tą informacją? 
- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi do cholery. Przychodzisz tu i urządzasz mi tu jakieś awantury.
- No najlepiej zwal jeszcze winę na mnie. I nie udawaj że nie wiesz o co chodzi.
- Ja pierdole którą ty dzisiaj nogą wstałaś? Nie potrafisz być z kimś chodź chwilę w zgodzie, bo od razu się kłócisz i obrażasz bez powodu. A może to ja tak powinienem zrobić co?
- Że niby ja się ze wszystkimi kłócę?! Nie bądź śmieszny. I niby dlaczego ty miałbyś się obrazić co, skoro nie masz powodów. 
- Ja nie mam powodów. Mylisz się kochana. Ciągle zwlekasz z powiedzeniem o nas Monie i okłamujesz ją niby dla jej dobra, a prawda jest taka że boisz się jej powiedzieć gdyż sądzisz, że nie poradziłaby sobie sama, a oboje dobrze wiemy że poradzi sobie sama lepiej niż z tobą Jesteś egoistką.!
- Pierdol się Horan- uderzyła go w twarz i wybiegła z ich domu. Wiedziała, że trafił w jej czuły punkt, ale nie chciała się do tego przyznać. Czuła ze wszyscy byli przeciwko niej. Miała już dość tych kłamstw ale bała się, że jak teraz powie o wszystkim Monie to będzie na nią zła, ale nie za to, że jej nie powiedziała tylko za to że ją okłamała. Chodziła po ulicach miasta. Nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. 





______________________________________________
No tak, a więc wróciłam. Dodaję kolejny rozdział tak jak obiecałam
tylko jest mi smutno dlatego, że nie było mnie 5 tygodni i przez
ten czas nie było 5 kom. co dzień wchodzi was około 100.
Czy tak ciężko napisać parę słów w komentarzu. Dla was to nic, ale
dla mnie kolejny powód do uśmiechu. i wtedy chociaż wiem że wam się
podobało. Skoro tak ciężko wam napisać komentarz to zastanawiam się nad
zawieszeniem bloga. Oczywiście nie mówię o tych osobach które komentowały
im z całego serca dziękuje. <3 


3 KOMENTARZE I NEXT <3