* PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM.!!!
Sądzimy zawsze, że nasze cierpienie
jest jedyne, niepowtarzalne
jak wszystko co nas dotyczy.
Nikt nie kocha tak jak my kochamy.
Nikt nie cierpi tak jak my cierpimy,
brzuch boli przecież mnie nie Ciebie.
************** Z PERSPEKTYWY MONY ***************
Po długim spacerze wróciła do domu, wzięła szybki prysznic i leżała na kanapie oglądając telewizję. Zastanawiała się czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Myślała nad tym jak to teraz będzie. Lubiła strasznie Justina, ale ten ją ranił, a Zack wrócił tak nieoczekiwanie po 2 latach. To on był jej pierwszą prawdziwą miłością i to on jej pokochać samą siebie. Z rozmyśleń wyrwał ją trzask drzwi spojrzała się w stroną korytarza i ujrzała zapłakaną Naomi spojrzała na nią z przerażeniem. Hope podeszła do niej bliżej i przytuliła się do niej, Mona pytała co się stało lecz ta nic nic nie mówiła tylko płakała.
- Naomi proszę Cię powiedz co się stało.
- No bo...- łzy przeszkadzały jej w mówieniu, nadal nie wiedziała czy ma powiedzieć przyjaciółce o tym co się chwilę temu dowiedziała lecz wiedziała jedno że jej też należą się jakieś wyjaśnienia.
- No już słońce nie płacz, tylko mi powiedz co się stało.
- Dobrze.. Ale nie przerywaj mi.. Do puki nie skończę mówić.
- Okey. A więc.
- Byłam dzisiaj u chłopaków i Louis... powiedział mi, że Zack już od prawie roku jest w Londynie i ułożył sobie życie bez nas. Rozumiesz to.- jej cichy szept przerodził się w krzyk dalej nie pojmowała jak on mógł coś takiego zrobić, ale mimo to cieszyła się że nic mu nie jest. Mona była zaskoczona nie wiedziała co ma zrobić zaskoczyło ją to mimo że wiedziała o tym ale nie wiedziała ze ona też się o tym dowie. - Nie jesteś jakoś tak zbytnio zaskoczona, czy ja o czymś nie wiem.
- Nie.. ja.. to znaczy. - nie potrafiła wypowiedzieć chodź jednego sensownego zdania, bała się. Ale wiedziała, że nie może ciągle przednią kłamać zdecydowała się że powie jej o tym mimo konsekwencji. - Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz Mona? Tylko nie mów mi że ty o tym wszystkim wiedziałaś.
- To nie tak.. też dowiedziałam się o tym nie dawno jak go spotkałam....- Naomi nie chciała słuchać więcej jej wyjaśnień.
- Nie to jest chyba jakiś popieprzony żart, dwie najważniejsze osoby w życiu okłamały mnie. Jak mogłaś mi nie powiedzieć że go widziałaś.? Jak.!? I ty się nazywasz być moją przyjaciółką?!
- Naomi nie mów tak, On. To Zack mnie prosił abym Ci nic nie mówiła bo nie był na to gotowy.
- Kurwa! On nie był gotowy? Na co kurwa nie był gotowy!- jej krzyki były słyszalne chyba wszędzie nie potrafiła się opanować. Czuła się w jakimś beznadziejnym filmie.
- Ja nie wiem... Mówił mi że boi się twojej reakcji, chciał ci to powiedzieć w lepszym momencie.
- No pewnie, ale jak widzisz dowiedziałam się tego nie od niego! Macie naprawdę zajebiste wyczucie czasu! - jej krzyki zaczynały słabnąć, a było słychać już tylko ciche szepty. - Wiesz czego najbardziej nie rozumiem. Że ty jako jedyna wiedziałaś jak mi było ciężko z jego odejściem, to ty wraz ze mnę płakałaś i czekałaś na jakikolwiek znak od niego. Ty wiedziałaś jak moje życie się zmieniło i jak spadałam na dno bez niego. I gdy już go spotkałaś nie powiedziałaś mi o tym, wolałaś to zatrzymać dla siebie. Jesteś zwykłą egoistką Frank- po tych słowach pobiegła do swojego pokoju zostawiając oszołomioną Mone.
Zaś Mona stała tam jak wryta w ziemię, a z jej oczu płynęły łzy. Dotknęły ją słowa przyjaciółki, wiedziała że ma rację i to ja dobijało. Opadła bez silnie na kanapę i zaczęła głośno łkać. Płakała gdy nagle w salonie rozniósł się głos dzwonka telefonu. Podniosłą go nie patrząc to będzie jej rozmówcą.
- Hallo..
- Hej. Mona czy wszystko w porządku?
- Justin?Przepraszam ale jakoś nie mam ochoty na rozmowę- gdy już miała zamiar się rozłączyć chłopak zatrzymał ją przed tym.
- Co się stało? Ej mała nie płacz.jesteś w domu?
-Taak.. Justin ona ma rację nie powinnam.. tak zrobić... - łzy przeszkadzały jej w normalnej rozmowie. Dławiła się nimi.
- Poczekaj zaraz będę, tylko spokojnie. Poczekaj na mnie u siebie. - dziewczyna za nim zdążyła coś powiedzieć, Bieber się rozłączył. Rzuciła telefon gdzieś w kąt i skulił się na kanapie. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi, pomyślała, że Justin nie żartował jak mówił że zaraz będzie. Poszła powolnym krokiem otworzyć drzwi lecz nie zastała tego kogo oczekiwała przed nią stał zmartwiony Niall i Zayn. Spojrzała na nich, a Ci tylko ją minęli i stanęli na korytarzu. Odwracając zobaczyła schodzącą Naomi z walizką, myślała że to jakiś sen, chciała się z niego obudzić i to jak najszybciej.
_________________________________________________________
No i jest 27 rozdział. Dziękuje za komentarze ;)
I teraz mam do was taką prośbę jeśli chcecie być informowani o kolejnym rozdziale
to w komentarzach zostawcie mi swoją nazwę twittera, a ja będę do was pisać za każdym
razem gdy go dodam. Z góry dzięki. Chciałabym też aby każdy kto przeczyta ten rozdział
to napisał jakiś komentarz. Nie myślcie tylko że zależy mi na komentarzach, ale
miło jest przeczytać jak ktoś Ci napisze jakieś miłe słowo to daje mi motywację do dalszego pisania.
4 KOMENTARZE I NEXT <3
mimo że cie nie znam to piszesz takie piękne opowiadania . ; D
OdpowiedzUsuńjezu popłakałam sie ; C to takie smutne a zarazem piękne . chce więcej
OdpowiedzUsuńproszę o więcej .
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE więcej więcej i dłuższe dajjj
OdpowiedzUsuń