wtorek, 10 września 2013

Rozdział 28


                                            Trzeba coś stracić,
                                      by coś docenić, żeby odzyskać 
                                     trzeba się zmienić, trzeba przebaczyć 
                                 chodź czasem nie jest tak jak być powinno.      




               ************ Z PERSPEKTYWY NARRATORA **************

             Czy zadawałaś sobie kiedyś pytanie co będzie kiedy zostaniesz sama, bez nikogo kto mógłby ci pomóc lub przytulić? Jeśli nie, zrób to. Wyobrażasz to sobie, stracić swoją najlepszą przyjaciółkę przez jedno głupie kłamstwo? Podobno nasza przyjaciółka to osoba tak jakby twoja siostra której mówisz wszystko i jesteś z nią strasznie blisko. Trudno jest obrać sobie drogę bez kogoś takiego, a jednak takie przypadki się zdarzają, albo wogle nie spotykamy takiej osoby albo ją tracimy. Może nie zawsze jest to nasza wina, ale w jakieś części się do tego przykładamy. Mimo że tego nie chcemy.



*************** Z PERSPEKTYWY MONY**************
        Patrzyła jak jej przyjaciółka schodzi powoli ze schodów z walizką, widziała w oczach Naomi łzy które starała się ukryć. Bolało ją to. Gdy Zayn wziął od dziewczyny walizkę, a Niall podszedł do niej tuląc ją, Mona miała tylko nadzieje że to jest jakiś popieprzony sen z którego chciałaby się jak najszybciej obudzić. Wiedziała że nie może pozwolić Hope odejść, chciała to jakoś wszystko odkręcić. 
- Naomi proszę Cię nie zostawiaj mnie, zostań ja Ci to wszystko wytłumaczę. Proszę!- z jej oczu płynęły strumienie łez 
- Ja.. Ja nie wiem. Ja muszę sobie to wszystko poukładać, na razie zamieszkam z chłopakami.- minęła zapłakaną Frank i wyszła wraz z Zaynem i Niallem z domu zatrzaskując drzwi
- Nie proszę! - opadła bez silnie na ziemie opierając się o drzwi i skuliła nogi do klatki piersiowej. Jej szlochanie było słychać w całym domu, nie mogła uwierzyć że ona odeszła i ją zostawiła, przecież to dałoby się jakoś naprawić. Nie chciała aby jej przyjaźń się skończyła przez jedną nie małą wpadkę wiedziała że musi o nią zawalczyć. Chciała też porozmawiać z Zackiem i mu wszystko opowiedzieć, o tym że Naomi już wie i że to koniec. Przyczołgała się do salonu i oparła się o kanapę wpatrując się w grający telewizor z jej oczu dalej płynęły łzy a ona nie mogła tego powstrzymać. Bolało ja strasznie że to właśnie przez nią rozpada się właśnie jej przyjaźń z Hope. Zaczęła sobie uświadamiać, że odkąd przyjechały do Londynu jej życie diametralnie się zmieniło, przecież miało być tak pięknie, miały spełnić swoje marzenia i się usamodzielnić, a jak na razie wplątują się w same kłopoty. Z rozmyśleń wyrwał ją kolejny dzwonek do drzwi nie miała zamiaru otwierać miała nadzieję, że temu komuś w końcu się znudzi dzwonienie do drzwi i sobie pójdzie lecz na razie się na to nie zanosiło. Wstała i skierowała się do kuchni gdzie po tym rozległo się natarczywe pukanie do drzwi, nalała sobie soku i usiadła na blacie w kuchni i wpatrywała się w drzwi, miała już dość tego że ktoś nie mógł dać sobie spokoju i odejść. Gdy po tym usłyszała trzask aż zeskoczyła no równe nogi w drzwiach stał wkurzany i zmartwiony Justin który wpatrywał się w zapłakaną Monę, szybko do niej podbiegł i ją przytulił. Stali tak przez chwilę, ale potem przenieśli się do salonu a Bieber próbował ją uspokoić lecz żadne staranie nie przynosiły skutku. 



                  ************* Z PERSPEKTYWY NAOMI ****************

   Siedziała w samochodzie głowę miała oparta o szybę a z jej oczy płynęły łzy, po chwili byli już na miejscu dziewczyna wyszła i od razu nie zwracając na innych skierowała się do domu chłopaków i pobiegła do łazienki i odkręciła kran i ochlapała się wodą. Oparła ręce na zlewie i wpatrywała się pustym wzrokiem w lustro. Wyglądała okropnie, czerwone oczy od płakania, wory pod oczami i zmęczenie wypisanie na twarzy. Nie mogła uwierzyć, że to ona. Wyglądała okropnie, aż odechciało jej się żyć. Nagle wszystkie wspomnienia powróciły. To jak razem ze swoim bratem i Moną wychodzili do kina lub jak wygłupiali się w parku.:  "Siedzieliśmy w trójkę na ławce w parku i obserwowaliśmy innych ludzi którzy śpieszyli się lub bali się że nie zdążą do domu. Gdy nagle Zack zdjął mi buta i zaczął uciekać z Moną rzucając go sobie nawzajem, a ja jak głupia latałam za nimi próbując ich złapać i odebrać to co moje. Lecz przez śmiech robiłam sobie przerwy i obserwowałam jak dwa gołąbki patrzą na mnie z rozbawieniem. Widać było gołym okiem, że się kochają i nie przeszkadzało mi to że moja najlepsza przyjaciółka jest z moim bratem, pasowali do siebie, ale tak bardzo się różnili. Gdy myśleli, że się poddałam szybko ruszyłam w ich stronę i wskoczyłam na mojego brata przewracając go i odzyskując mojego buta, ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, ale nam to nie przeszkadzało. Uwielbialiśmy to że jesteśmy inni od innych, a przede wszystkim jesteśmy sobą. "
Naomi po tym wspomnieniu rozpłakała się znowu, chciała strasznie spotkać się z nim i wykrzyczeć mu prosto w twarz jakim jest dupkiem a potem się do niego przytulić i czuć się bezpieczna. Od jakiegoś czasu chłopaki dobijali się do drzwi, byli zmartwieni wiedzieli, że to dla niej trudne, ale nic nie mogli z tym zrobić prócz wspierania ją w w tym. 
   


          4 KOMENTARZE I NEXT <3
       







sobota, 7 września 2013

Rozdział 27

       * PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM.!!!


                                Sądzimy zawsze, że nasze cierpienie 
                                       jest jedyne, niepowtarzalne
                                    jak wszystko co nas dotyczy.
                                   Nikt nie kocha tak jak my kochamy.
                                 Nikt nie cierpi tak jak my cierpimy, 
                                brzuch boli przecież mnie nie Ciebie. 



               ************** Z PERSPEKTYWY MONY ***************

           Po długim spacerze wróciła do domu, wzięła szybki prysznic i leżała na kanapie oglądając telewizję. Zastanawiała się czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Myślała nad tym jak to teraz będzie. Lubiła strasznie Justina, ale ten ją ranił, a Zack wrócił tak nieoczekiwanie po 2 latach. To on był jej pierwszą prawdziwą miłością i to on jej pokochać samą siebie. Z rozmyśleń wyrwał ją trzask drzwi spojrzała się w stroną korytarza i ujrzała zapłakaną Naomi spojrzała na nią z przerażeniem. Hope podeszła do niej bliżej i przytuliła się do niej, Mona pytała co się stało lecz ta nic nic nie mówiła tylko płakała.
- Naomi proszę Cię powiedz co się stało. 
- No bo...- łzy przeszkadzały jej w mówieniu, nadal nie wiedziała czy ma powiedzieć przyjaciółce o tym co się chwilę temu dowiedziała lecz wiedziała jedno że jej też należą się jakieś wyjaśnienia.
- No już słońce nie płacz, tylko mi powiedz co się stało.
- Dobrze.. Ale nie przerywaj mi.. Do puki nie skończę mówić. 
- Okey. A więc.
- Byłam dzisiaj u chłopaków i Louis... powiedział mi, że Zack już od prawie roku jest w Londynie i ułożył sobie życie bez nas. Rozumiesz to.- jej cichy szept przerodził się w krzyk dalej nie pojmowała jak on mógł coś takiego zrobić, ale mimo to cieszyła się że nic mu nie jest. Mona była zaskoczona nie wiedziała co ma zrobić zaskoczyło ją to mimo że wiedziała o tym ale nie wiedziała ze ona też się o tym dowie. - Nie jesteś jakoś tak zbytnio zaskoczona, czy ja o czymś nie wiem.
- Nie.. ja.. to znaczy. - nie potrafiła wypowiedzieć chodź jednego sensownego zdania, bała się. Ale wiedziała, że nie może ciągle przednią kłamać zdecydowała się że powie jej o tym mimo konsekwencji. - Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz Mona? Tylko nie mów mi że ty o tym wszystkim wiedziałaś.
- To nie tak.. też dowiedziałam się o tym nie dawno jak go spotkałam....- Naomi nie chciała słuchać więcej jej wyjaśnień.
- Nie to jest chyba jakiś popieprzony żart, dwie najważniejsze osoby w życiu okłamały mnie. Jak mogłaś mi nie powiedzieć że go widziałaś.? Jak.!? I ty się nazywasz być moją przyjaciółką?!
- Naomi nie mów tak, On. To Zack mnie prosił abym Ci nic nie mówiła bo nie był na to gotowy.
- Kurwa! On nie był gotowy? Na co kurwa nie był gotowy!- jej krzyki były słyszalne chyba wszędzie nie potrafiła się opanować. Czuła się w jakimś beznadziejnym filmie.
- Ja nie wiem... Mówił mi że boi się twojej reakcji, chciał ci to powiedzieć w lepszym momencie.
- No pewnie, ale jak widzisz dowiedziałam się tego nie od niego! Macie naprawdę zajebiste wyczucie czasu! - jej krzyki zaczynały słabnąć, a było słychać już tylko ciche szepty. - Wiesz czego najbardziej nie rozumiem. Że ty jako jedyna wiedziałaś jak mi było ciężko z jego odejściem, to ty wraz ze mnę płakałaś i czekałaś na jakikolwiek znak od niego. Ty wiedziałaś jak moje życie się zmieniło i jak spadałam na dno bez niego. I gdy już go spotkałaś nie powiedziałaś mi o tym, wolałaś to zatrzymać dla siebie. Jesteś zwykłą egoistką Frank- po tych słowach pobiegła do swojego pokoju zostawiając oszołomioną Mone.
Zaś Mona stała tam jak wryta w ziemię, a z jej oczu płynęły łzy. Dotknęły ją słowa przyjaciółki, wiedziała że ma rację i to ja dobijało. Opadła bez silnie na kanapę i zaczęła głośno łkać. Płakała gdy nagle w salonie rozniósł się głos dzwonka telefonu. Podniosłą go nie patrząc to będzie jej rozmówcą.
- Hallo..
- Hej. Mona czy wszystko w porządku?
- Justin?Przepraszam ale jakoś nie mam ochoty na rozmowę- gdy już miała zamiar się rozłączyć chłopak zatrzymał ją przed tym.
- Co się stało? Ej  mała nie płacz.jesteś w domu?
-Taak.. Justin ona ma rację nie powinnam.. tak zrobić... - łzy przeszkadzały jej w normalnej rozmowie. Dławiła się nimi.
- Poczekaj zaraz będę, tylko spokojnie. Poczekaj na mnie u siebie. - dziewczyna za nim zdążyła coś powiedzieć, Bieber się rozłączył. Rzuciła telefon gdzieś w kąt i skulił się na kanapie. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi, pomyślała, że Justin nie żartował jak mówił że zaraz będzie. Poszła powolnym krokiem otworzyć drzwi lecz nie zastała tego kogo oczekiwała przed nią stał zmartwiony Niall i Zayn. Spojrzała na nich, a Ci tylko ją minęli i stanęli na korytarzu. Odwracając zobaczyła schodzącą Naomi z walizką, myślała że to jakiś sen, chciała się z niego obudzić i to jak najszybciej.




_________________________________________________________
No i jest 27 rozdział. Dziękuje za komentarze ;)
I teraz mam do was taką prośbę  jeśli chcecie być informowani o kolejnym rozdziale
to w komentarzach zostawcie mi swoją nazwę twittera, a ja będę do was pisać za każdym
razem gdy go dodam. Z góry dzięki. Chciałabym też aby każdy kto przeczyta ten rozdział
to napisał  jakiś komentarz. Nie myślcie tylko że zależy mi na komentarzach, ale
miło jest przeczytać jak ktoś Ci napisze jakieś miłe słowo to daje mi motywację do dalszego pisania.
4 KOMENTARZE I NEXT <3











poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 26

          „- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść?
 - Co wtedy?
 - Nic wielkiego. 
 - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. 
Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”



                              ************* PERSPEKTYWA NAOMI **************

               Chodziła po ulicach miasta, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Niebo robiło się coraz ciemniejsze, zapowiadało się na deszcz, więc Naomi pośpiesznie pobiegła w stronę najbliższego przystanku. biegnąc wpadła na kogoś. Upadła. Spojrzała w górę, a tam stał Niall uśmiechnięty. Deszcz zaczął padać, a ona dalej siedziała na ziemi, podał jej rękę w celu pomocy lecz ona ją odepchnęła, ale w głębi duszy chciała się do niego przytulić i powiedzieć że miał rację, lecz jej duma na to nie pozwalała. Wstała, spojrzała mu prosto w oczy lecz szybko tego pożałowała, z jej oczu zaczęły spływać słone łzy, on to zauważył podszedł do niej bliżej i wytarł z jej twarzy łzy i mocno do siebie przytulając. Deszcz zamienił się w ulewę, Niall odsunął Hope spojrzał jej w oczy i powiedział 
- KOCHAM CIĘ- ona się uśmiechnęła i przytuliła się do niego. stali tam cali mokrzy. Cała złość odeszła w zapomnienie. Cieszyła się, że jest z nią, kochała go i była tego pewna. Stali tak jeszcze przez chwilę, ale Horan chwycił ją za rękę i podbiegł w stronę jego samochodu. Siedzieli w samochodzie, nikt się nie odzywał. Droga do domu trwała w ciszy nikt się nie odzywał. Po przyjeździe pod dom chłopaków. Parze nie było śpieszno by wejść do domu. 
- Dlaczego za mną pojechałeś?
- Am... Jak.. No wiesz- jąkał się drapiąc się w tył karku
- No nie wiem temu cię pytam- uśmiechnęła się zachęcająco by dodać chłopakowi otuchy
- No bo jak wybiegłaś z domu, no to chwilę się zastanawiałem co przed chwilą zaszło, a gdy w końcu to do mnie dotarło, wstałem i pojechałem cię poszukać, wiedziałem że jesteś zła nie mówię, że ja nie byłem ale nie chcę się z tobą kłócić więc chciałem po prostu cię znaleźć.
- No wiem trochę przegięłam i nie powinnam tak pochopnie reagować.
- Trochę..? A zresztą chodź do domu.
- Nie no mów. 
- Ale co mam Ci powiedzieć?
- Ughh... No powiedz mi to co chciałeś mi powiedzieć. 
- To co idziemy do domu?
- I tak się nie wywiniesz- wyszła uśmiechając się. Weszli do domu, a od razu wpadł na nich zdezorientowany Louis, patrzył na nich przechylając głowę w bok tak jakby to miało mu pomóc. Oby dwoje wybuchli śmiechem, a Niall podszedł do przyjaciela klepiąc go w ramie i mijając go. Zaś Louis podszedł do dziewczyny chwycił jej rękę i pociągnął za sobą do jego pokoju.

Zdezorientowana nie wiedziała o co chodzi ten szybko podszedł do swojego laptopa i usiadł na łóżko dziewczyna stała ze zdziwieniem przy drzwiach gdy ten zaczął mówić.
- Mówiłaś, że masz brata nie?
- No tak co związku z tym?
- Ma na imię Zack no nie?
- Tak, dalej nie wiem do czego dążysz Lou.
- No to już ci mówię, chciałem ci się zrewanżować za to że pomogłaś mi z Harrym i wspierałaś mnie w tym. No i mam znajomego który procuje w policji i poprosiłem aby mi coś znalazł na temat twojego brata, bo mówiłaś że strasznie za nim tęsknisz jest jedną z najważniejszych osób w twoim życiu.
- Do rzeczy Boo.
- No i powiedziałem jak ma na imię i nazwisko i że jest podobno na wojnie. A nie dawno mój znajomy zadzwonił i powiedział że twój brat jak i inni wrócili do domu dwa miesiące temu do swoich domów bo się uspokoiło.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- w jej oczach pojawiły się łzy, bała się.
- Że twój brat na 100% żyje i ułożył sobie życie gdzieś indziej skoro nie wrócił do was do swojej rodziny.
- Nie! Nie! To nie może być prawda. Zadzwoniłby. Tak na pewno by tak zrobił nie zostawił by mnie. Nie...!- cała drżała nie potrafił uwierzyć w to co właśnie słyszała. A może nie chciała w to uwierzyć.
- Naomi.......
- Zamknij się - nie dała mu dokończyć. Nie docierały do niej słowa "Ułożył sobie życie" Nie wytrzymała opadła na kolana i zaczęła głośno łkać. Nagle do pokoju wbiegli wszyscy chłopcy z przerażonymi minami.




                  ************ Z PERSPEKTYWY NARRATORA **************

                 
         Życie nie sprawia, że spotykasz ludzi których chcesz spotkać. Życie daje Ci ludzi którzy muszą Ci pomóc, zranić Cię, pokochać, opuścić i sprawić, że staniesz się osobą, którą masz się stać. dzisiejszy świat jest sztuczny. Każdy żyje dla siebie, a przecież aby być szczęśliwym, trzeba przede wszystkim żyć dla kogoś.
      Jak łatwo życie może się zmienić w przeciągu kilku miesięcy. Te dziewczyny zdecydowanie nie były na to gotowe, przerosło je to. Ale nie mogły się wycofać, musiały walczyć dalej. Jedna osoba może namieszać tak wiele. Czy ich przyjaźń przetrwa to wszystko co się dzieje czy może jednak jedna z nich się podda i zrezygnuje z tego. Dwie dziewczyny które przyjechały do Londynu by zapomnieć i spełniać swoje marzenia.

______________________________________________________
No więc przemyślałam to i nie zawieszam bloga, ale jeżeli nie bd
komentować to go zawieszę bo nie bd pisać nie wiedząc czy ktoś to
wg czyta.
  No a tak po za tym rozpoczął się rok szkolny -.- Masakra.!

3 KOMENTARZE I NEXT <3