czwartek, 17 października 2013
poniedziałek, 14 października 2013
Rozdział 30
Jakie to trudne. Zupełnie jakbyś traciła grunt
pod nogami. Znajoma droga, znajome słowa,
zapachy i smaki, które sprawiły, że czułeś się
bezpiecznie i postanowienie położyć temu kres.
I to poczucie, że w przeciwnym razie będzie tkwić w
miejscu i nic się nie wydarzy, ze będziesz tylko
udawać że żyjesz.
* 3 tygodnie później
- Nie chciałabyś dziś pójść ze mną do chłopaków na imprezę?
- W sumie czemu nie, ale tam będzie Naomi.
- No i co. Miej wylane tak jak ona.
- Wiem, ale tak trochę głupio.
- Posłuchaj mnie, pójdziesz tam ze mną więc nie będziesz się musiała się niczym martwić.
- Dziękuję Justin! A na którą jest impreza?
- Na 19, a co?
- I dopiero mi o tym mówisz? Mam nie całe 2 godziny, ciekawe kiedy ja się wyrobię. Ughhh.
- Haha.. Tak naprawdę mało czasu tak jak mówisz.
- To nie jest śmieszne!- dziewczyna szybkim krokiem wstała i pobiegła wziąć szybki prysznic, po wyjściu z toalety w ręczniku owiniętym wokół pasa szukała odpowiednich ubrań lecz nie wiedziała co ubrać.
- JUSTIN!- chłopak w ciągu kilku sekund zjawił się przy dziewczynie nie wiedząc o co chodzi. Dziewczyna stała z dwiema sukienkami w rękach.
- Ta czy t, a może tamta czarna co leży na łóżku?
- Serio i po to mnie tu wołałaś?
- Tak po to Cię tu wołałam więc która?
- Obojętnie. Którąkolwiek założysz i tak będziesz wyglądać ślicznie.
- Nie prosiłam o komplementy tylko o radę z wyborem sukienki!
- Nigdy nie zrozumiem kobiet. Czekam na dole, pośpiesz się.
- Nie pomagasz wiesz?- Mona po dłuższym zastanowieniu zdecydowała się na kremową, koronkową sukienkę. Zrobiła lekki makijaż i podkręciła włos. Gotowa stanęła przed lustrem i była zadowolona z uzyskanego efektu. Ubrała szpilki i zeszła na dół gdzie czekał na nią chłopak.
- Wow. Ślicznie wyglądasz, a teraz może już chodźmy bo mamy 20 minut spóźnienia.
- Nie spóźnilibyśmy się gdybyś był łaskaw powiedzieć mi o tym wcześniej.
- Dobrze, już dobrze. Chodźmy.- wyszli z domu i wsiedli do samochodu kierując się w stronę domu chłopaków z One Direction.
*************** PERSPEKTYWA NAOMI*************
Już od rana trwały przygotowania do imprezy. Naomi wraz z chłopakami witali gości. Dziewczyna była ubrana w koronkową czarną sukienkę taką samą jak Mona i wyprostowane włosy do tego mocniejszy makijaż. Mimo, że nie miała humoru na zabawę to zrobiła to dla chłopaków była im to winna. Po tym wszystkim co dla niej robili. Siedziała i popijała kolejnego drinka obserwując co nowych zjawiających się gości, prawie nikogo tam nie znała. Gdy jej oczom ukazała się nowa para. Czyli Justin i Mona, trzymali się za ręce, Naomi nie mogła pojąć dlaczego jej przyjaciółka wogle się do niej nie odzywała, wiedziała że są pokłócone, ale mimo to bolało ja to. Zwróciła również uwagę na jej ubiór by tak samo ubrana tylko inny kolor sukienki. Hope uśmiechnęła się na sam ten widok, ale nie wiedziała dlaczego. Po chwili ich wzroki się spotkały, lecz żadna nie miała zamiaru utrzymywać kontaktu wzrokowego dłużej niż kila sekund. Po chwili do Naomi dołączył Niall.
- I jak się bawi moja piękna?
- Dobrze,widziałeś kto przed chwilą przyszedł?
- Tak widziałem, nie przejmuj się. Wiesz, że Cie kocham prawda?- chłopak objął ją w pasie i namiętnie pocałował
-Wiem ja Ciebie też. Chodźmy zatańczyć.
- Wiesz, że nie tańczę.
- Zrób to dla mnie proszę. - zrobiła słodką minę której chłopak nie potrafił się oprzeć i ruszyli na parkiet. dziewczyny cały wieczór starały się siebie unikać i bawić się w najlepsze, ale wiedziały, że długo to nie potrwa.
3 KOMENTARZE I NEXT <3
sobota, 12 października 2013
INFO!
Założyłam nowego bloga " Zemsta Upadłej" jest zakładka która do niech prowadzi mam nadzieję, że się wam spodoba, a następny rozdział będzie jutro lub w poniedziałek na 100 %.
czwartek, 3 października 2013
Rozdział 29
W życiu zawsze szukamy
wytłumaczenia. Marnujemy
czas, usiłując się dowiedzieć dlaczego.
Ale czasami nie ma żadnego dlaczego.
I jak smutno by to brzmiało, do tego właśnie
sprowadza się całe wytłumaczenie.
************ Z PERSPEKTYWY NAOMI ****************
ta nic nie powiedziała tylko zeszłą na dół do kuchni, nagle poczuła, że ma straszną ochotę na lody czekoladowe, wyjęła z zamrażarki pudełko lodów i usiadła na blacie płakała i jadła lody w taki sposób zawsze zatapiała smutki. Niall podszedł do dziewczyny i się do niej przytulił nie chciał aby płakała bolało go to. "Siedzieliśmy w trójkę w salonie i oglądaliśmy jakiś debilny film gdy w jakimś ciekawym momencie zostałam zepchnięta z kanapy na ziemię, a po domu rozległy się śmiechy zakochanych. Nie wiedziałam o co chodzi i strasznie bolały mnie nadgarstki ale śmiałam się z nimi, a może po prostu z nich, nie wiem. Wstałam z podłogi i usiadłam na Monę, a nogi położyłam na Zacka i wtedy po raz kolejny zleciałam śmiechy były słyszalne chyba wszędzie, ale tym razem nie miałam zamiaru się podnosić i po prostu leżałam na podłodze i usnęłam" Na wspomnienie cień uśmiechu pojawił się na jej twarzy. Przytuliła się do Nialla jeszcze bardziej i zamknęła oczy i nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
************* Z PERSPEKTYWY MONY ************
Leżała tak na kolanach Justina i myślała nad tym wszystkim. Zastanawiała się czy to już koniec i czy nie
warto wrócić do Polski, rok szkolny jeszcze się nie zaczął i nie musiałaby z niczego rezygnować. Nagle wstała i usiadła obok chłopaka ten spojrzał się na nią pytająco
- Czuję że tracę rozum.
- Wszystko będzie dobrze, przejdzie jej.
- Nic nie rozumiesz nigdy jej nie okłamałam, a teraz przegięłam. Powinnam jej od razu powiedzieć gdy spotkałam Zacka, powinnam ją do niego zaprowadzić wiedziałam jak jest jej ciężko, ale obiecałam. Chore prawda? Bo wiesz gdy go zobaczyłam, coś we mnie pękło, czułam radość i nienawiść jednocześnie. Kochałam go! I to strasznie, był moją pierwszą i prawdziwą miłością. Wiem brzmi banalnie a jednak. Gdy opowiedział mi dlaczego się do mnie nie odzywał mimo obietnicy, powiedział że było mu trudno. Rozumiesz? Mu było trudno, myślałam ze go tam rozszarpię na miejscu, ale coś mimo tej nienawiści nie pozwalało mi na to. I gdy mnie poprosił o to abym nic nie mówiła Naomi zgodziłam się. Wiem jestem idiotką, może jeszcze nawet nie dawno potrafiłabym mu wybaczyć i wrócić do niego...
- A teraz jesteś w stanie to zrobić?- przerwał jej, a ta się na niego spojrzała i uśmiechnęła lekko
- Teraz? Nie wiem nie wiem co czuje. To boli, ta nie wiedza i strach. Wiesz? Boli mnie to, że jestem skończoną kretynką.
- Nie jesteś. Po prostu tak musiało być. - przytulił ja do swojej piersi- A skąd wiesz czy ona była w stosunku do ciebie fear?
- O czym ty mówisz, Naomi jest jedną z tych osób które nie kłamią znam ją.
- Może nie aż na tyle ile powinnaś.
-CO?! Dość! Rozumiem że jej nie lubisz, ale nie pozwolę abyś tak o niej mówił. Znam ją doskonale. Tak myślę- ostatnie słowa wyszeptała niemal niesłyszalnie.
_____________________________________________________
Wiem przepraszam jest strasznie krótki męczyłam się z nim tydzień jakoś
tak brak weny, ale obiecuję że niedługo to się zmieni i rozdziały bd dłuższe
i ciekawsze.
3 KOMENTARZE I NEXT <3
wtorek, 10 września 2013
Rozdział 28
Trzeba coś stracić,
by coś docenić, żeby odzyskać
trzeba się zmienić, trzeba przebaczyć
chodź czasem nie jest tak jak być powinno.
************ Z PERSPEKTYWY NARRATORA **************
Czy zadawałaś sobie kiedyś pytanie co będzie kiedy zostaniesz sama, bez nikogo kto mógłby ci pomóc lub przytulić? Jeśli nie, zrób to. Wyobrażasz to sobie, stracić swoją najlepszą przyjaciółkę przez jedno głupie kłamstwo? Podobno nasza przyjaciółka to osoba tak jakby twoja siostra której mówisz wszystko i jesteś z nią strasznie blisko. Trudno jest obrać sobie drogę bez kogoś takiego, a jednak takie przypadki się zdarzają, albo wogle nie spotykamy takiej osoby albo ją tracimy. Może nie zawsze jest to nasza wina, ale w jakieś części się do tego przykładamy. Mimo że tego nie chcemy.
*************** Z PERSPEKTYWY MONY**************
Patrzyła jak jej przyjaciółka schodzi powoli ze schodów z walizką, widziała w oczach Naomi łzy które starała się ukryć. Bolało ją to. Gdy Zayn wziął od dziewczyny walizkę, a Niall podszedł do niej tuląc ją, Mona miała tylko nadzieje że to jest jakiś popieprzony sen z którego chciałaby się jak najszybciej obudzić. Wiedziała że nie może pozwolić Hope odejść, chciała to jakoś wszystko odkręcić.
- Naomi proszę Cię nie zostawiaj mnie, zostań ja Ci to wszystko wytłumaczę. Proszę!- z jej oczu płynęły strumienie łez
- Ja.. Ja nie wiem. Ja muszę sobie to wszystko poukładać, na razie zamieszkam z chłopakami.- minęła zapłakaną Frank i wyszła wraz z Zaynem i Niallem z domu zatrzaskując drzwi
- Nie proszę! - opadła bez silnie na ziemie opierając się o drzwi i skuliła nogi do klatki piersiowej. Jej szlochanie było słychać w całym domu, nie mogła uwierzyć że ona odeszła i ją zostawiła, przecież to dałoby się jakoś naprawić. Nie chciała aby jej przyjaźń się skończyła przez jedną nie małą wpadkę wiedziała że musi o nią zawalczyć. Chciała też porozmawiać z Zackiem i mu wszystko opowiedzieć, o tym że Naomi już wie i że to koniec. Przyczołgała się do salonu i oparła się o kanapę wpatrując się w grający telewizor z jej oczu dalej płynęły łzy a ona nie mogła tego powstrzymać. Bolało ja strasznie że to właśnie przez nią rozpada się właśnie jej przyjaźń z Hope. Zaczęła sobie uświadamiać, że odkąd przyjechały do Londynu jej życie diametralnie się zmieniło, przecież miało być tak pięknie, miały spełnić swoje marzenia i się usamodzielnić, a jak na razie wplątują się w same kłopoty. Z rozmyśleń wyrwał ją kolejny dzwonek do drzwi nie miała zamiaru otwierać miała nadzieję, że temu komuś w końcu się znudzi dzwonienie do drzwi i sobie pójdzie lecz na razie się na to nie zanosiło. Wstała i skierowała się do kuchni gdzie po tym rozległo się natarczywe pukanie do drzwi, nalała sobie soku i usiadła na blacie w kuchni i wpatrywała się w drzwi, miała już dość tego że ktoś nie mógł dać sobie spokoju i odejść. Gdy po tym usłyszała trzask aż zeskoczyła no równe nogi w drzwiach stał wkurzany i zmartwiony Justin który wpatrywał się w zapłakaną Monę, szybko do niej podbiegł i ją przytulił. Stali tak przez chwilę, ale potem przenieśli się do salonu a Bieber próbował ją uspokoić lecz żadne staranie nie przynosiły skutku.
************* Z PERSPEKTYWY NAOMI ****************
Siedziała w samochodzie głowę miała oparta o szybę a z jej oczy płynęły łzy, po chwili byli już na miejscu dziewczyna wyszła i od razu nie zwracając na innych skierowała się do domu chłopaków i pobiegła do łazienki i odkręciła kran i ochlapała się wodą. Oparła ręce na zlewie i wpatrywała się pustym wzrokiem w lustro. Wyglądała okropnie, czerwone oczy od płakania, wory pod oczami i zmęczenie wypisanie na twarzy. Nie mogła uwierzyć, że to ona. Wyglądała okropnie, aż odechciało jej się żyć. Nagle wszystkie wspomnienia powróciły. To jak razem ze swoim bratem i Moną wychodzili do kina lub jak wygłupiali się w parku.: "Siedzieliśmy w trójkę na ławce w parku i obserwowaliśmy innych ludzi którzy śpieszyli się lub bali się że nie zdążą do domu. Gdy nagle Zack zdjął mi buta i zaczął uciekać z Moną rzucając go sobie nawzajem, a ja jak głupia latałam za nimi próbując ich złapać i odebrać to co moje. Lecz przez śmiech robiłam sobie przerwy i obserwowałam jak dwa gołąbki patrzą na mnie z rozbawieniem. Widać było gołym okiem, że się kochają i nie przeszkadzało mi to że moja najlepsza przyjaciółka jest z moim bratem, pasowali do siebie, ale tak bardzo się różnili. Gdy myśleli, że się poddałam szybko ruszyłam w ich stronę i wskoczyłam na mojego brata przewracając go i odzyskując mojego buta, ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, ale nam to nie przeszkadzało. Uwielbialiśmy to że jesteśmy inni od innych, a przede wszystkim jesteśmy sobą. "
Naomi po tym wspomnieniu rozpłakała się znowu, chciała strasznie spotkać się z nim i wykrzyczeć mu prosto w twarz jakim jest dupkiem a potem się do niego przytulić i czuć się bezpieczna. Od jakiegoś czasu chłopaki dobijali się do drzwi, byli zmartwieni wiedzieli, że to dla niej trudne, ale nic nie mogli z tym zrobić prócz wspierania ją w w tym.
************* Z PERSPEKTYWY NAOMI ****************
Siedziała w samochodzie głowę miała oparta o szybę a z jej oczy płynęły łzy, po chwili byli już na miejscu dziewczyna wyszła i od razu nie zwracając na innych skierowała się do domu chłopaków i pobiegła do łazienki i odkręciła kran i ochlapała się wodą. Oparła ręce na zlewie i wpatrywała się pustym wzrokiem w lustro. Wyglądała okropnie, czerwone oczy od płakania, wory pod oczami i zmęczenie wypisanie na twarzy. Nie mogła uwierzyć, że to ona. Wyglądała okropnie, aż odechciało jej się żyć. Nagle wszystkie wspomnienia powróciły. To jak razem ze swoim bratem i Moną wychodzili do kina lub jak wygłupiali się w parku.: "Siedzieliśmy w trójkę na ławce w parku i obserwowaliśmy innych ludzi którzy śpieszyli się lub bali się że nie zdążą do domu. Gdy nagle Zack zdjął mi buta i zaczął uciekać z Moną rzucając go sobie nawzajem, a ja jak głupia latałam za nimi próbując ich złapać i odebrać to co moje. Lecz przez śmiech robiłam sobie przerwy i obserwowałam jak dwa gołąbki patrzą na mnie z rozbawieniem. Widać było gołym okiem, że się kochają i nie przeszkadzało mi to że moja najlepsza przyjaciółka jest z moim bratem, pasowali do siebie, ale tak bardzo się różnili. Gdy myśleli, że się poddałam szybko ruszyłam w ich stronę i wskoczyłam na mojego brata przewracając go i odzyskując mojego buta, ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, ale nam to nie przeszkadzało. Uwielbialiśmy to że jesteśmy inni od innych, a przede wszystkim jesteśmy sobą. "
Naomi po tym wspomnieniu rozpłakała się znowu, chciała strasznie spotkać się z nim i wykrzyczeć mu prosto w twarz jakim jest dupkiem a potem się do niego przytulić i czuć się bezpieczna. Od jakiegoś czasu chłopaki dobijali się do drzwi, byli zmartwieni wiedzieli, że to dla niej trudne, ale nic nie mogli z tym zrobić prócz wspierania ją w w tym.
4 KOMENTARZE I NEXT <3
sobota, 7 września 2013
Rozdział 27
* PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM.!!!
Sądzimy zawsze, że nasze cierpienie
jest jedyne, niepowtarzalne
jak wszystko co nas dotyczy.
Nikt nie kocha tak jak my kochamy.
Nikt nie cierpi tak jak my cierpimy,
brzuch boli przecież mnie nie Ciebie.
************** Z PERSPEKTYWY MONY ***************
Po długim spacerze wróciła do domu, wzięła szybki prysznic i leżała na kanapie oglądając telewizję. Zastanawiała się czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Myślała nad tym jak to teraz będzie. Lubiła strasznie Justina, ale ten ją ranił, a Zack wrócił tak nieoczekiwanie po 2 latach. To on był jej pierwszą prawdziwą miłością i to on jej pokochać samą siebie. Z rozmyśleń wyrwał ją trzask drzwi spojrzała się w stroną korytarza i ujrzała zapłakaną Naomi spojrzała na nią z przerażeniem. Hope podeszła do niej bliżej i przytuliła się do niej, Mona pytała co się stało lecz ta nic nic nie mówiła tylko płakała.
- Naomi proszę Cię powiedz co się stało.
- No bo...- łzy przeszkadzały jej w mówieniu, nadal nie wiedziała czy ma powiedzieć przyjaciółce o tym co się chwilę temu dowiedziała lecz wiedziała jedno że jej też należą się jakieś wyjaśnienia.
- No już słońce nie płacz, tylko mi powiedz co się stało.
- Dobrze.. Ale nie przerywaj mi.. Do puki nie skończę mówić.
- Okey. A więc.
- Byłam dzisiaj u chłopaków i Louis... powiedział mi, że Zack już od prawie roku jest w Londynie i ułożył sobie życie bez nas. Rozumiesz to.- jej cichy szept przerodził się w krzyk dalej nie pojmowała jak on mógł coś takiego zrobić, ale mimo to cieszyła się że nic mu nie jest. Mona była zaskoczona nie wiedziała co ma zrobić zaskoczyło ją to mimo że wiedziała o tym ale nie wiedziała ze ona też się o tym dowie. - Nie jesteś jakoś tak zbytnio zaskoczona, czy ja o czymś nie wiem.
- Nie.. ja.. to znaczy. - nie potrafiła wypowiedzieć chodź jednego sensownego zdania, bała się. Ale wiedziała, że nie może ciągle przednią kłamać zdecydowała się że powie jej o tym mimo konsekwencji. - Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz Mona? Tylko nie mów mi że ty o tym wszystkim wiedziałaś.
- To nie tak.. też dowiedziałam się o tym nie dawno jak go spotkałam....- Naomi nie chciała słuchać więcej jej wyjaśnień.
- Nie to jest chyba jakiś popieprzony żart, dwie najważniejsze osoby w życiu okłamały mnie. Jak mogłaś mi nie powiedzieć że go widziałaś.? Jak.!? I ty się nazywasz być moją przyjaciółką?!
- Naomi nie mów tak, On. To Zack mnie prosił abym Ci nic nie mówiła bo nie był na to gotowy.
- Kurwa! On nie był gotowy? Na co kurwa nie był gotowy!- jej krzyki były słyszalne chyba wszędzie nie potrafiła się opanować. Czuła się w jakimś beznadziejnym filmie.
- Ja nie wiem... Mówił mi że boi się twojej reakcji, chciał ci to powiedzieć w lepszym momencie.
- No pewnie, ale jak widzisz dowiedziałam się tego nie od niego! Macie naprawdę zajebiste wyczucie czasu! - jej krzyki zaczynały słabnąć, a było słychać już tylko ciche szepty. - Wiesz czego najbardziej nie rozumiem. Że ty jako jedyna wiedziałaś jak mi było ciężko z jego odejściem, to ty wraz ze mnę płakałaś i czekałaś na jakikolwiek znak od niego. Ty wiedziałaś jak moje życie się zmieniło i jak spadałam na dno bez niego. I gdy już go spotkałaś nie powiedziałaś mi o tym, wolałaś to zatrzymać dla siebie. Jesteś zwykłą egoistką Frank- po tych słowach pobiegła do swojego pokoju zostawiając oszołomioną Mone.
Zaś Mona stała tam jak wryta w ziemię, a z jej oczu płynęły łzy. Dotknęły ją słowa przyjaciółki, wiedziała że ma rację i to ja dobijało. Opadła bez silnie na kanapę i zaczęła głośno łkać. Płakała gdy nagle w salonie rozniósł się głos dzwonka telefonu. Podniosłą go nie patrząc to będzie jej rozmówcą.
- Hallo..
- Hej. Mona czy wszystko w porządku?
- Justin?Przepraszam ale jakoś nie mam ochoty na rozmowę- gdy już miała zamiar się rozłączyć chłopak zatrzymał ją przed tym.
- Co się stało? Ej mała nie płacz.jesteś w domu?
-Taak.. Justin ona ma rację nie powinnam.. tak zrobić... - łzy przeszkadzały jej w normalnej rozmowie. Dławiła się nimi.
- Poczekaj zaraz będę, tylko spokojnie. Poczekaj na mnie u siebie. - dziewczyna za nim zdążyła coś powiedzieć, Bieber się rozłączył. Rzuciła telefon gdzieś w kąt i skulił się na kanapie. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi, pomyślała, że Justin nie żartował jak mówił że zaraz będzie. Poszła powolnym krokiem otworzyć drzwi lecz nie zastała tego kogo oczekiwała przed nią stał zmartwiony Niall i Zayn. Spojrzała na nich, a Ci tylko ją minęli i stanęli na korytarzu. Odwracając zobaczyła schodzącą Naomi z walizką, myślała że to jakiś sen, chciała się z niego obudzić i to jak najszybciej.
_________________________________________________________
No i jest 27 rozdział. Dziękuje za komentarze ;)
I teraz mam do was taką prośbę jeśli chcecie być informowani o kolejnym rozdziale
to w komentarzach zostawcie mi swoją nazwę twittera, a ja będę do was pisać za każdym
razem gdy go dodam. Z góry dzięki. Chciałabym też aby każdy kto przeczyta ten rozdział
to napisał jakiś komentarz. Nie myślcie tylko że zależy mi na komentarzach, ale
miło jest przeczytać jak ktoś Ci napisze jakieś miłe słowo to daje mi motywację do dalszego pisania.
4 KOMENTARZE I NEXT <3
Sądzimy zawsze, że nasze cierpienie
jest jedyne, niepowtarzalne
jak wszystko co nas dotyczy.
Nikt nie kocha tak jak my kochamy.
Nikt nie cierpi tak jak my cierpimy,
brzuch boli przecież mnie nie Ciebie.
************** Z PERSPEKTYWY MONY ***************
Po długim spacerze wróciła do domu, wzięła szybki prysznic i leżała na kanapie oglądając telewizję. Zastanawiała się czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Myślała nad tym jak to teraz będzie. Lubiła strasznie Justina, ale ten ją ranił, a Zack wrócił tak nieoczekiwanie po 2 latach. To on był jej pierwszą prawdziwą miłością i to on jej pokochać samą siebie. Z rozmyśleń wyrwał ją trzask drzwi spojrzała się w stroną korytarza i ujrzała zapłakaną Naomi spojrzała na nią z przerażeniem. Hope podeszła do niej bliżej i przytuliła się do niej, Mona pytała co się stało lecz ta nic nic nie mówiła tylko płakała.
- Naomi proszę Cię powiedz co się stało.
- No bo...- łzy przeszkadzały jej w mówieniu, nadal nie wiedziała czy ma powiedzieć przyjaciółce o tym co się chwilę temu dowiedziała lecz wiedziała jedno że jej też należą się jakieś wyjaśnienia.
- No już słońce nie płacz, tylko mi powiedz co się stało.
- Dobrze.. Ale nie przerywaj mi.. Do puki nie skończę mówić.
- Okey. A więc.
- Byłam dzisiaj u chłopaków i Louis... powiedział mi, że Zack już od prawie roku jest w Londynie i ułożył sobie życie bez nas. Rozumiesz to.- jej cichy szept przerodził się w krzyk dalej nie pojmowała jak on mógł coś takiego zrobić, ale mimo to cieszyła się że nic mu nie jest. Mona była zaskoczona nie wiedziała co ma zrobić zaskoczyło ją to mimo że wiedziała o tym ale nie wiedziała ze ona też się o tym dowie. - Nie jesteś jakoś tak zbytnio zaskoczona, czy ja o czymś nie wiem.
- Nie.. ja.. to znaczy. - nie potrafiła wypowiedzieć chodź jednego sensownego zdania, bała się. Ale wiedziała, że nie może ciągle przednią kłamać zdecydowała się że powie jej o tym mimo konsekwencji. - Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz Mona? Tylko nie mów mi że ty o tym wszystkim wiedziałaś.
- To nie tak.. też dowiedziałam się o tym nie dawno jak go spotkałam....- Naomi nie chciała słuchać więcej jej wyjaśnień.
- Nie to jest chyba jakiś popieprzony żart, dwie najważniejsze osoby w życiu okłamały mnie. Jak mogłaś mi nie powiedzieć że go widziałaś.? Jak.!? I ty się nazywasz być moją przyjaciółką?!
- Naomi nie mów tak, On. To Zack mnie prosił abym Ci nic nie mówiła bo nie był na to gotowy.
- Kurwa! On nie był gotowy? Na co kurwa nie był gotowy!- jej krzyki były słyszalne chyba wszędzie nie potrafiła się opanować. Czuła się w jakimś beznadziejnym filmie.
- Ja nie wiem... Mówił mi że boi się twojej reakcji, chciał ci to powiedzieć w lepszym momencie.
- No pewnie, ale jak widzisz dowiedziałam się tego nie od niego! Macie naprawdę zajebiste wyczucie czasu! - jej krzyki zaczynały słabnąć, a było słychać już tylko ciche szepty. - Wiesz czego najbardziej nie rozumiem. Że ty jako jedyna wiedziałaś jak mi było ciężko z jego odejściem, to ty wraz ze mnę płakałaś i czekałaś na jakikolwiek znak od niego. Ty wiedziałaś jak moje życie się zmieniło i jak spadałam na dno bez niego. I gdy już go spotkałaś nie powiedziałaś mi o tym, wolałaś to zatrzymać dla siebie. Jesteś zwykłą egoistką Frank- po tych słowach pobiegła do swojego pokoju zostawiając oszołomioną Mone.
Zaś Mona stała tam jak wryta w ziemię, a z jej oczu płynęły łzy. Dotknęły ją słowa przyjaciółki, wiedziała że ma rację i to ja dobijało. Opadła bez silnie na kanapę i zaczęła głośno łkać. Płakała gdy nagle w salonie rozniósł się głos dzwonka telefonu. Podniosłą go nie patrząc to będzie jej rozmówcą.
- Hallo..
- Hej. Mona czy wszystko w porządku?
- Justin?Przepraszam ale jakoś nie mam ochoty na rozmowę- gdy już miała zamiar się rozłączyć chłopak zatrzymał ją przed tym.
- Co się stało? Ej mała nie płacz.jesteś w domu?
-Taak.. Justin ona ma rację nie powinnam.. tak zrobić... - łzy przeszkadzały jej w normalnej rozmowie. Dławiła się nimi.
- Poczekaj zaraz będę, tylko spokojnie. Poczekaj na mnie u siebie. - dziewczyna za nim zdążyła coś powiedzieć, Bieber się rozłączył. Rzuciła telefon gdzieś w kąt i skulił się na kanapie. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi, pomyślała, że Justin nie żartował jak mówił że zaraz będzie. Poszła powolnym krokiem otworzyć drzwi lecz nie zastała tego kogo oczekiwała przed nią stał zmartwiony Niall i Zayn. Spojrzała na nich, a Ci tylko ją minęli i stanęli na korytarzu. Odwracając zobaczyła schodzącą Naomi z walizką, myślała że to jakiś sen, chciała się z niego obudzić i to jak najszybciej.
_________________________________________________________
No i jest 27 rozdział. Dziękuje za komentarze ;)
I teraz mam do was taką prośbę jeśli chcecie być informowani o kolejnym rozdziale
to w komentarzach zostawcie mi swoją nazwę twittera, a ja będę do was pisać za każdym
razem gdy go dodam. Z góry dzięki. Chciałabym też aby każdy kto przeczyta ten rozdział
to napisał jakiś komentarz. Nie myślcie tylko że zależy mi na komentarzach, ale
miło jest przeczytać jak ktoś Ci napisze jakieś miłe słowo to daje mi motywację do dalszego pisania.
4 KOMENTARZE I NEXT <3
poniedziałek, 2 września 2013
Rozdział 26
„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść?
- Co wtedy?
- Nic wielkiego.
- Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam.
Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”
************* PERSPEKTYWA NAOMI **************
Chodziła po ulicach miasta, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Niebo robiło się coraz ciemniejsze, zapowiadało się na deszcz, więc Naomi pośpiesznie pobiegła w stronę najbliższego przystanku. biegnąc wpadła na kogoś. Upadła. Spojrzała w górę, a tam stał Niall uśmiechnięty. Deszcz zaczął padać, a ona dalej siedziała na ziemi, podał jej rękę w celu pomocy lecz ona ją odepchnęła, ale w głębi duszy chciała się do niego przytulić i powiedzieć że miał rację, lecz jej duma na to nie pozwalała. Wstała, spojrzała mu prosto w oczy lecz szybko tego pożałowała, z jej oczu zaczęły spływać słone łzy, on to zauważył podszedł do niej bliżej i wytarł z jej twarzy łzy i mocno do siebie przytulając. Deszcz zamienił się w ulewę, Niall odsunął Hope spojrzał jej w oczy i powiedział
- KOCHAM CIĘ- ona się uśmiechnęła i przytuliła się do niego. stali tam cali mokrzy. Cała złość odeszła w zapomnienie. Cieszyła się, że jest z nią, kochała go i była tego pewna. Stali tak jeszcze przez chwilę, ale Horan chwycił ją za rękę i podbiegł w stronę jego samochodu. Siedzieli w samochodzie, nikt się nie odzywał. Droga do domu trwała w ciszy nikt się nie odzywał. Po przyjeździe pod dom chłopaków. Parze nie było śpieszno by wejść do domu.
- Dlaczego za mną pojechałeś?
- Am... Jak.. No wiesz- jąkał się drapiąc się w tył karku
- No nie wiem temu cię pytam- uśmiechnęła się zachęcająco by dodać chłopakowi otuchy
- No bo jak wybiegłaś z domu, no to chwilę się zastanawiałem co przed chwilą zaszło, a gdy w końcu to do mnie dotarło, wstałem i pojechałem cię poszukać, wiedziałem że jesteś zła nie mówię, że ja nie byłem ale nie chcę się z tobą kłócić więc chciałem po prostu cię znaleźć.
- No wiem trochę przegięłam i nie powinnam tak pochopnie reagować.
- Trochę..? A zresztą chodź do domu.
- Nie no mów.
- Ale co mam Ci powiedzieć?
- Ughh... No powiedz mi to co chciałeś mi powiedzieć.
- To co idziemy do domu?
- I tak się nie wywiniesz- wyszła uśmiechając się. Weszli do domu, a od razu wpadł na nich zdezorientowany Louis, patrzył na nich przechylając głowę w bok tak jakby to miało mu pomóc. Oby dwoje wybuchli śmiechem, a Niall podszedł do przyjaciela klepiąc go w ramie i mijając go. Zaś Louis podszedł do dziewczyny chwycił jej rękę i pociągnął za sobą do jego pokoju.
Zdezorientowana nie wiedziała o co chodzi ten szybko podszedł do swojego laptopa i usiadł na łóżko dziewczyna stała ze zdziwieniem przy drzwiach gdy ten zaczął mówić.
- Mówiłaś, że masz brata nie?
- No tak co związku z tym?
- Ma na imię Zack no nie?
- Tak, dalej nie wiem do czego dążysz Lou.
- No to już ci mówię, chciałem ci się zrewanżować za to że pomogłaś mi z Harrym i wspierałaś mnie w tym. No i mam znajomego który procuje w policji i poprosiłem aby mi coś znalazł na temat twojego brata, bo mówiłaś że strasznie za nim tęsknisz jest jedną z najważniejszych osób w twoim życiu.
- Do rzeczy Boo.
- No i powiedziałem jak ma na imię i nazwisko i że jest podobno na wojnie. A nie dawno mój znajomy zadzwonił i powiedział że twój brat jak i inni wrócili do domu dwa miesiące temu do swoich domów bo się uspokoiło.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- w jej oczach pojawiły się łzy, bała się.
- Że twój brat na 100% żyje i ułożył sobie życie gdzieś indziej skoro nie wrócił do was do swojej rodziny.
- Nie! Nie! To nie może być prawda. Zadzwoniłby. Tak na pewno by tak zrobił nie zostawił by mnie. Nie...!- cała drżała nie potrafił uwierzyć w to co właśnie słyszała. A może nie chciała w to uwierzyć.
- Naomi.......
- Zamknij się - nie dała mu dokończyć. Nie docierały do niej słowa "Ułożył sobie życie" Nie wytrzymała opadła na kolana i zaczęła głośno łkać. Nagle do pokoju wbiegli wszyscy chłopcy z przerażonymi minami.
************ Z PERSPEKTYWY NARRATORA **************
Życie nie sprawia, że spotykasz ludzi których chcesz spotkać. Życie daje Ci ludzi którzy muszą Ci pomóc, zranić Cię, pokochać, opuścić i sprawić, że staniesz się osobą, którą masz się stać. dzisiejszy świat jest sztuczny. Każdy żyje dla siebie, a przecież aby być szczęśliwym, trzeba przede wszystkim żyć dla kogoś.
Jak łatwo życie może się zmienić w przeciągu kilku miesięcy. Te dziewczyny zdecydowanie nie były na to gotowe, przerosło je to. Ale nie mogły się wycofać, musiały walczyć dalej. Jedna osoba może namieszać tak wiele. Czy ich przyjaźń przetrwa to wszystko co się dzieje czy może jednak jedna z nich się podda i zrezygnuje z tego. Dwie dziewczyny które przyjechały do Londynu by zapomnieć i spełniać swoje marzenia.
______________________________________________________
No więc przemyślałam to i nie zawieszam bloga, ale jeżeli nie bd
komentować to go zawieszę bo nie bd pisać nie wiedząc czy ktoś to
wg czyta.
No a tak po za tym rozpoczął się rok szkolny -.- Masakra.!
3 KOMENTARZE I NEXT <3
Zdezorientowana nie wiedziała o co chodzi ten szybko podszedł do swojego laptopa i usiadł na łóżko dziewczyna stała ze zdziwieniem przy drzwiach gdy ten zaczął mówić.
- Mówiłaś, że masz brata nie?
- No tak co związku z tym?
- Ma na imię Zack no nie?
- Tak, dalej nie wiem do czego dążysz Lou.
- No to już ci mówię, chciałem ci się zrewanżować za to że pomogłaś mi z Harrym i wspierałaś mnie w tym. No i mam znajomego który procuje w policji i poprosiłem aby mi coś znalazł na temat twojego brata, bo mówiłaś że strasznie za nim tęsknisz jest jedną z najważniejszych osób w twoim życiu.
- Do rzeczy Boo.
- No i powiedziałem jak ma na imię i nazwisko i że jest podobno na wojnie. A nie dawno mój znajomy zadzwonił i powiedział że twój brat jak i inni wrócili do domu dwa miesiące temu do swoich domów bo się uspokoiło.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- w jej oczach pojawiły się łzy, bała się.
- Że twój brat na 100% żyje i ułożył sobie życie gdzieś indziej skoro nie wrócił do was do swojej rodziny.
- Nie! Nie! To nie może być prawda. Zadzwoniłby. Tak na pewno by tak zrobił nie zostawił by mnie. Nie...!- cała drżała nie potrafił uwierzyć w to co właśnie słyszała. A może nie chciała w to uwierzyć.
- Naomi.......
- Zamknij się - nie dała mu dokończyć. Nie docierały do niej słowa "Ułożył sobie życie" Nie wytrzymała opadła na kolana i zaczęła głośno łkać. Nagle do pokoju wbiegli wszyscy chłopcy z przerażonymi minami.
************ Z PERSPEKTYWY NARRATORA **************
Życie nie sprawia, że spotykasz ludzi których chcesz spotkać. Życie daje Ci ludzi którzy muszą Ci pomóc, zranić Cię, pokochać, opuścić i sprawić, że staniesz się osobą, którą masz się stać. dzisiejszy świat jest sztuczny. Każdy żyje dla siebie, a przecież aby być szczęśliwym, trzeba przede wszystkim żyć dla kogoś.
Jak łatwo życie może się zmienić w przeciągu kilku miesięcy. Te dziewczyny zdecydowanie nie były na to gotowe, przerosło je to. Ale nie mogły się wycofać, musiały walczyć dalej. Jedna osoba może namieszać tak wiele. Czy ich przyjaźń przetrwa to wszystko co się dzieje czy może jednak jedna z nich się podda i zrezygnuje z tego. Dwie dziewczyny które przyjechały do Londynu by zapomnieć i spełniać swoje marzenia.
______________________________________________________
No więc przemyślałam to i nie zawieszam bloga, ale jeżeli nie bd
komentować to go zawieszę bo nie bd pisać nie wiedząc czy ktoś to
wg czyta.
No a tak po za tym rozpoczął się rok szkolny -.- Masakra.!
3 KOMENTARZE I NEXT <3
czwartek, 22 sierpnia 2013
Rozdział 25
*Uwaga proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem.
"Nie można się zmusić do miłości.
Albo jest, albo jej nie ma.
Jeśli nie trzeba umieć się do tego przyznać.
A kiedy się kogoś kocha,
należy zrobić wszystko, żeby
ten ktoś był szczęśliwy"
************* PERSPEKTYWA MONY ************
Powolnym krokiem szła otworzyć drzwi miała nadzieję, że to jej przyjaciółka bo nie miała ochoty na wizytę kogokolwiek innego prócz niej, pod względem tego jak wygląda i w jakim jest stanie. Podeszła do drzwi i je szeroko otworzyła. Stał w nich on... Nie wiedziała co ma zrobić. Chciała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem lecz coś jej nie umożliwiało.
Spojrzała na ziemię gdzie jego noga blokowała zamknięcie ich do końca. Jej wzrok powędrował z powrotem na niego. Patrzyli sobie prosto w oczy, ale po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Zostawiła go i pobiegła do swojego pokoju. Leżała na łóżku i płakał w poduszką po chwili jej drzwi od pokoju się odtworzyły nie odwracała głowy wiedziała, że to on. Usiadł na brzegu łóżka i zaczął ją głaskać po plecach.
- Przepraszam. Proszę nie płacz. Nie możesz płakać przez kogoś takiego jak ja. Nie jestem tego wart. Nikt nie jest wart twoich łez.
- Zack... proszę... zostaw... mnie- mówiła przez łzy, dławiąc się nimi
-Przepraszam nie mogę.
- Dlaczego?! Dlaczego do jasnej cholery nie możesz dać mi spokoju- jej ciche szlochanie przerodziło się w krzyk.
- Bo Cię kocham?. Bo mi na tobie zależy? Bo chcę być przy Tobie?
- To gdzie byłeś gdy się nie odzywałeś.? No gdzie! Gdzie byłeś kiedy ja przez Ciebie cierpiałam przez to że się nie odzywasz!? No gdzie?- po krzyku było ani śladu tylko szept było słychać i jej ciche łkanie
- Chciałem zadzwonić, nawet w środku nocy. Chciałem przeprosić Cię i powiedzieć, że pragnę wrócić do domu do Ciebie, zobaczyć jak na mnie czekasz. Wykrzyczeć że usiłuję poczuć zapach twoich perfum. Relacjonować że mam ochotę położyć się obok Ciebie i spać z Tobą na jednej poduszce, patrzeć jak uśmiechasz się do mnie gdy tylko na Ciebie zerknę. Chciałem zadzwonić by usłyszeć twój głos i wysłuchiwać w słuchawce jak się śmiejesz. Marzyłem o tym by wykręcić Twój numer żebyś wiedziała jak bardzo żałuję. Opowiedzieć Cie wszystko co się wydarzyło w tym czasie. Chciałem zadzwonić powiedzieć że Cię kocham i tęsknie za ciepłem twoich warg. Ale strach przed odrzuceniem był silniejszy. Wypacz proszę.
- Proszę wyjdź.- chciała zostać sama to co jej powiedział strasznie ją zabolało.
- Przepraszam.- wstał i wyszedł, ale nie miał zamiaru się poddawać. Przyrzekł sobie że nie odpuści sobie puki mu nie wybaczy. Kochał ją, ale nie przyjmował do wiadomości że to już koniec. Leżała jeszcze przez chwilę wściekła wstała i podeszła do szafki wyjęła z nich rzeczy nie należące do codziennej garderoby. Szybkim krokiem ruszyła do łazienki. Po szybkim prysznicu zrobiła mocny makijaż, ubrała wcześniej przygotowane przez siebie ubrania i zeszła na dół. Chwyciła tylko telefon i ruszyła w stronę miasta. Wszyscy przechodni patrzyli na nią z pogardą miała chęć komuś na prawdę przyłożyć. Chciała się wreszcie oderwać od tego wszystkiego. Chciała zapomnieć. Było już 2 godziny po 12, chodziła tak jeszcze przez chwilę i weszła do jednego z barów, usiadła przy stoliku. Podszedł do niej kelner, a ta od razu złożyła zamówienie, zamówiła dwie kolejki, mężczyzna się tylko na nią spojrzał ale nic nie powiedział tylko podał zamówienie. Uśmiechnęła się do kieliszków i wypiła ich zawartość, następnie wstała i wyszła. Nasunęła tylko okulary przeciwsłoneczne na oczy i szła przed siebie. Nie wiedziała gdzie idzie chciała po prostu zostać sama.
************ Z PERSPEKTYWY NAOMI ************
Wszystko w niej buzowało była zła na Justina, ale i też na siebie że tak łatwo dała się sprowokować. Nie chciała wracać teraz do domu najpierw musi się uspokoić. Napisała do Niall'a, że zaraz będzie. Zresztą z nim też musiała porozmawiać. Była zła na to że powiedział o ich związku Bieberowi. Gdy wchodziła na ich podwórko. Starała się jakoś ogarnąć. Zadzwoniła do drzwi i długo nie musiała czekać. Otworzył jej uśmiechnięty od ucha do ucha Liam lecz jegoo uśmiech nie trwał długo po tym jak zobaczył obojętną minę Naomi. Pocałowała go w policzek i weszła do środka wchodząc do salonu rzuciła krótkie cześć i stanęła na przeciwko Niall'a.
- Hej słońce!- wstał by ją pocałować lecz ta się odsunęła. Wszyscy patrzyli na nią z ciekawością i zdziwieniem w oczach.
- Po co mu mówiłeś co? Musiałeś akurat z tym idiotą podzielić się tą informacją?
- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi do cholery. Przychodzisz tu i urządzasz mi tu jakieś awantury.
- No najlepiej zwal jeszcze winę na mnie. I nie udawaj że nie wiesz o co chodzi.
- Ja pierdole którą ty dzisiaj nogą wstałaś? Nie potrafisz być z kimś chodź chwilę w zgodzie, bo od razu się kłócisz i obrażasz bez powodu. A może to ja tak powinienem zrobić co?
- Że niby ja się ze wszystkimi kłócę?! Nie bądź śmieszny. I niby dlaczego ty miałbyś się obrazić co, skoro nie masz powodów.
- Ja nie mam powodów. Mylisz się kochana. Ciągle zwlekasz z powiedzeniem o nas Monie i okłamujesz ją niby dla jej dobra, a prawda jest taka że boisz się jej powiedzieć gdyż sądzisz, że nie poradziłaby sobie sama, a oboje dobrze wiemy że poradzi sobie sama lepiej niż z tobą Jesteś egoistką.!
- Pierdol się Horan- uderzyła go w twarz i wybiegła z ich domu. Wiedziała, że trafił w jej czuły punkt, ale nie chciała się do tego przyznać. Czuła ze wszyscy byli przeciwko niej. Miała już dość tych kłamstw ale bała się, że jak teraz powie o wszystkim Monie to będzie na nią zła, ale nie za to, że jej nie powiedziała tylko za to że ją okłamała. Chodziła po ulicach miasta. Nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
______________________________________________
No tak, a więc wróciłam. Dodaję kolejny rozdział tak jak obiecałam
tylko jest mi smutno dlatego, że nie było mnie 5 tygodni i przez
ten czas nie było 5 kom. co dzień wchodzi was około 100.
Czy tak ciężko napisać parę słów w komentarzu. Dla was to nic, ale
dla mnie kolejny powód do uśmiechu. i wtedy chociaż wiem że wam się
podobało. Skoro tak ciężko wam napisać komentarz to zastanawiam się nad
zawieszeniem bloga. Oczywiście nie mówię o tych osobach które komentowały
im z całego serca dziękuje. <3
3 KOMENTARZE I NEXT <3
"Nie można się zmusić do miłości.
Albo jest, albo jej nie ma.
Jeśli nie trzeba umieć się do tego przyznać.
A kiedy się kogoś kocha,
należy zrobić wszystko, żeby
ten ktoś był szczęśliwy"
************* PERSPEKTYWA MONY ************
Powolnym krokiem szła otworzyć drzwi miała nadzieję, że to jej przyjaciółka bo nie miała ochoty na wizytę kogokolwiek innego prócz niej, pod względem tego jak wygląda i w jakim jest stanie. Podeszła do drzwi i je szeroko otworzyła. Stał w nich on... Nie wiedziała co ma zrobić. Chciała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem lecz coś jej nie umożliwiało.
Spojrzała na ziemię gdzie jego noga blokowała zamknięcie ich do końca. Jej wzrok powędrował z powrotem na niego. Patrzyli sobie prosto w oczy, ale po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Zostawiła go i pobiegła do swojego pokoju. Leżała na łóżku i płakał w poduszką po chwili jej drzwi od pokoju się odtworzyły nie odwracała głowy wiedziała, że to on. Usiadł na brzegu łóżka i zaczął ją głaskać po plecach.
- Przepraszam. Proszę nie płacz. Nie możesz płakać przez kogoś takiego jak ja. Nie jestem tego wart. Nikt nie jest wart twoich łez.
- Zack... proszę... zostaw... mnie- mówiła przez łzy, dławiąc się nimi
-Przepraszam nie mogę.
- Dlaczego?! Dlaczego do jasnej cholery nie możesz dać mi spokoju- jej ciche szlochanie przerodziło się w krzyk.
- Bo Cię kocham?. Bo mi na tobie zależy? Bo chcę być przy Tobie?
- To gdzie byłeś gdy się nie odzywałeś.? No gdzie! Gdzie byłeś kiedy ja przez Ciebie cierpiałam przez to że się nie odzywasz!? No gdzie?- po krzyku było ani śladu tylko szept było słychać i jej ciche łkanie
- Chciałem zadzwonić, nawet w środku nocy. Chciałem przeprosić Cię i powiedzieć, że pragnę wrócić do domu do Ciebie, zobaczyć jak na mnie czekasz. Wykrzyczeć że usiłuję poczuć zapach twoich perfum. Relacjonować że mam ochotę położyć się obok Ciebie i spać z Tobą na jednej poduszce, patrzeć jak uśmiechasz się do mnie gdy tylko na Ciebie zerknę. Chciałem zadzwonić by usłyszeć twój głos i wysłuchiwać w słuchawce jak się śmiejesz. Marzyłem o tym by wykręcić Twój numer żebyś wiedziała jak bardzo żałuję. Opowiedzieć Cie wszystko co się wydarzyło w tym czasie. Chciałem zadzwonić powiedzieć że Cię kocham i tęsknie za ciepłem twoich warg. Ale strach przed odrzuceniem był silniejszy. Wypacz proszę.
- Proszę wyjdź.- chciała zostać sama to co jej powiedział strasznie ją zabolało.
- Przepraszam.- wstał i wyszedł, ale nie miał zamiaru się poddawać. Przyrzekł sobie że nie odpuści sobie puki mu nie wybaczy. Kochał ją, ale nie przyjmował do wiadomości że to już koniec. Leżała jeszcze przez chwilę wściekła wstała i podeszła do szafki wyjęła z nich rzeczy nie należące do codziennej garderoby. Szybkim krokiem ruszyła do łazienki. Po szybkim prysznicu zrobiła mocny makijaż, ubrała wcześniej przygotowane przez siebie ubrania i zeszła na dół. Chwyciła tylko telefon i ruszyła w stronę miasta. Wszyscy przechodni patrzyli na nią z pogardą miała chęć komuś na prawdę przyłożyć. Chciała się wreszcie oderwać od tego wszystkiego. Chciała zapomnieć. Było już 2 godziny po 12, chodziła tak jeszcze przez chwilę i weszła do jednego z barów, usiadła przy stoliku. Podszedł do niej kelner, a ta od razu złożyła zamówienie, zamówiła dwie kolejki, mężczyzna się tylko na nią spojrzał ale nic nie powiedział tylko podał zamówienie. Uśmiechnęła się do kieliszków i wypiła ich zawartość, następnie wstała i wyszła. Nasunęła tylko okulary przeciwsłoneczne na oczy i szła przed siebie. Nie wiedziała gdzie idzie chciała po prostu zostać sama.
************ Z PERSPEKTYWY NAOMI ************
Wszystko w niej buzowało była zła na Justina, ale i też na siebie że tak łatwo dała się sprowokować. Nie chciała wracać teraz do domu najpierw musi się uspokoić. Napisała do Niall'a, że zaraz będzie. Zresztą z nim też musiała porozmawiać. Była zła na to że powiedział o ich związku Bieberowi. Gdy wchodziła na ich podwórko. Starała się jakoś ogarnąć. Zadzwoniła do drzwi i długo nie musiała czekać. Otworzył jej uśmiechnięty od ucha do ucha Liam lecz jegoo uśmiech nie trwał długo po tym jak zobaczył obojętną minę Naomi. Pocałowała go w policzek i weszła do środka wchodząc do salonu rzuciła krótkie cześć i stanęła na przeciwko Niall'a.
- Hej słońce!- wstał by ją pocałować lecz ta się odsunęła. Wszyscy patrzyli na nią z ciekawością i zdziwieniem w oczach.
- Po co mu mówiłeś co? Musiałeś akurat z tym idiotą podzielić się tą informacją?
- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi do cholery. Przychodzisz tu i urządzasz mi tu jakieś awantury.
- No najlepiej zwal jeszcze winę na mnie. I nie udawaj że nie wiesz o co chodzi.
- Ja pierdole którą ty dzisiaj nogą wstałaś? Nie potrafisz być z kimś chodź chwilę w zgodzie, bo od razu się kłócisz i obrażasz bez powodu. A może to ja tak powinienem zrobić co?
- Że niby ja się ze wszystkimi kłócę?! Nie bądź śmieszny. I niby dlaczego ty miałbyś się obrazić co, skoro nie masz powodów.
- Ja nie mam powodów. Mylisz się kochana. Ciągle zwlekasz z powiedzeniem o nas Monie i okłamujesz ją niby dla jej dobra, a prawda jest taka że boisz się jej powiedzieć gdyż sądzisz, że nie poradziłaby sobie sama, a oboje dobrze wiemy że poradzi sobie sama lepiej niż z tobą Jesteś egoistką.!
- Pierdol się Horan- uderzyła go w twarz i wybiegła z ich domu. Wiedziała, że trafił w jej czuły punkt, ale nie chciała się do tego przyznać. Czuła ze wszyscy byli przeciwko niej. Miała już dość tych kłamstw ale bała się, że jak teraz powie o wszystkim Monie to będzie na nią zła, ale nie za to, że jej nie powiedziała tylko za to że ją okłamała. Chodziła po ulicach miasta. Nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
______________________________________________
No tak, a więc wróciłam. Dodaję kolejny rozdział tak jak obiecałam
tylko jest mi smutno dlatego, że nie było mnie 5 tygodni i przez
ten czas nie było 5 kom. co dzień wchodzi was około 100.
Czy tak ciężko napisać parę słów w komentarzu. Dla was to nic, ale
dla mnie kolejny powód do uśmiechu. i wtedy chociaż wiem że wam się
podobało. Skoro tak ciężko wam napisać komentarz to zastanawiam się nad
zawieszeniem bloga. Oczywiście nie mówię o tych osobach które komentowały
im z całego serca dziękuje. <3
3 KOMENTARZE I NEXT <3
poniedziałek, 15 lipca 2013
UWAGA!!!!!
INFORMACJA.
Jutro rano wyjeżdżam więc nie bd dodawać na razie żadnego rozdziału. mam zamiar wrócić w połowie sierpnia lub trochę później. Ale jak tylko przyjadę bd dodawać rozdziały dłuższe i częściej bo zamierzam tam też pisać w notesie a potem z kartek przepisać to na bloga. Więc do zobaczenia <3 Życzę Wam aby wasze wakacje były do końca udane moje na pewno będą. Kocham Was i z całego serca dziękuję <3 ;*********
xxx <3
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział 24
I przychodzi taki moment,
w którym należy sobie zadać pytanie:
Zapomnieć czy starać się dalej.?
***************** Z PERSPEKTYWY NAOMI ********************
Była zła, Mona zasnęła jej na kolanach. Była 4 nad ranem, zdjęła delikatnie jej głowę i położyła na miękką poduszkę i poszła do kuchni wiedziała że już nie zaśnie. Na dzisiejszy wieczór była umówiona z Niallem, ale myślała nad odwołaniem spotkania bo bała się zostawić ja samą. Lecz z drugiej strony chciała się z nim spotkać długo się nie widzieli, wiedziała że jak odwoła je to się obrazi.
Miała jeszcze w planach spotkanie się z Justinem by porozmawia z nim na temat Mony, nie chce pozwolić na to żeby ją tak ranił. Poszła do swojego pokoju, przygotowała jakiś zestaw i wzięła go ze sobą do łazienki, nalała do wanny płynu i soli i potem pozbyła się ubrań i cała zanurzyła się w wannie. Zmyła cały trud dnia i nocy. Po długiej kąpieli założyła wcześniej przygotowane ubrania i poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie. Była 5:30, nasypała płatki do miski i zalała mlekiem razem z tym ruszyła w stronę swojego pokoju. Usiadła wygodnie na łóżku włączyła laptopa i weszła na tt oraz trumbla. Na laptopie była około godziny i wtedy zdecydowała się napisać do Justina sms'a z prośbą o spotkanie. Umówili się na 12 miła więc mnóstwo czasu na zastanowienie się co mu powie. Pogoda była przepiękna, wzięła ze sobą okulary i wyszła pojeździć na desce, dawno tego nie robiła ale teraz miała chwilę czasu więc skorzystała z okazji. Na ulicach robił się coraz większy ruch, gdyż ludzie śpieszyli się do pracy. Pojechała do parku gdzie było pusto uśmiechnęła się sama do siebie i rozglądała się po ludziach i pod nosem śmiała bawiło ją to że są tacy zdenerwowani. Postanowiła pojechać do jakiejś kafejki i tam zjeść coś ciepłego i wypić kawę która ją ożywi. Nieprzespana noc dawało o sobie znać. Była zdziwiona że minęły już 2 godziny przecież jeszcze niedawno była w domu. Usiadła przy wolnym stoliku i czekała aż podejdzie do niej kelnerka. Po chwili złożyła zamówienie i czekała. W pewnym momencie zauważyła wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyznę, zaciekawił ją miał na sobie fulcapa i ciemne okulary był strasznie podobny do jej brata, ale to przecież było nie możliwe, gdy ich spojrzenia się spotkały chłopak natychmiast opuścił kafejkę. Naomi trochę speszona szybko odwróciła wzrok i zaczęła się zastanawiać dlaczego on tak zareagował. Po zjedzeniu posiłku wzięła deskę i ruszyła prosto do domu. Było już około 9 musiała się jeszcze przygotować na spotkanie z Justinem i położyć się na chwilę chodź wiedziała że i tak nie zaśnie. Po godzinie była już w domu miała jeszcze 2 godziny czasu, ona jeszcze spała na kanapie. Więc postanowiła że pójdzie do siebie i się położy. Włączyła telewizję i oglądała nudne programy. Po godzinie wzięła ze sobą telefon i portfel a następnie ruszyła na spotkanie z Bieberem. Umówili się w małej kawiarni dość daleko. Szła jakieś 40 minut i była już na miejscu. usiadła przy stoliku na dworze i czekała na Justina. Po krótkiej chwili chłopak usiadł przy stoliku witając się z nią szerokim uśmiechem. Zamówili kawę i po kawałku ciasta gdy nastała dość krępująca cisza którą przerwała Jus.- Dobrze Cię widzieć, co tam u Ciebie?
- Szkoda że ja nie mogę powiedzieć tego samego. A u mnie dobrze. Ale nie spotkaliśmy się tutaj żeby rozmawiać o mnie.
- Też tak myślałem więc o czym chcesz rozmawiać?
- Chcę żebyś zostawił Mone w spokoju.!
- Hah. Nie. Ta ciekawe coś jeszcze bo się spieszę?
- To nie było pytanie Bieber. Masz ją zostawić nawet nie wiesz jak ją ranisz to przez ciebie całymi nocami płaczę więc odwal się od niej. - zaczęła powoli podnosić głos, a ten się tylko głupio uśmiechał
- Nie bądź śmieszna. Ja ją ranie? A ty? Nie mów mi że jesteś wobec niej szczera, bo w to nie uwierzę.
- O co ci chodzi?
- Nie udawaj niewiniątka przecież obydwoje wiemy że jesteś z Niallem w związku, ale boisz się jej o tym powiedzieć.
- Zamknij się lepiej nic o tym nie wiesz!- wypowiedziała przez zaciśnięte zęby
- Wszyscy wiedzą, tylko nie ona. Niby to dla jej dobra ale wcale tak nie jest NAOMI. - dał duży nacisk na jej imię
- Słuchaj mnie palancie, nic nie wiesz więc się łaskawie nie wtrącaj w nie swoje sprawy.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. To nie twoje sprawa co jest między mną a Moną.
- Nie moja!? Tylko że ona przez ciebie płacze!
- Skąd masz pewność że przeze mnie? Widziałem ją ostatnio jak się obściskiwała z innym więc to może przez niego. Nie wątpiłbym nawet jak by to była prawda, a on by jej coś zrobił, a teraz zwala winne na mnie.
- Pieprz się Bieber!- zdenerwowana wstała i ręką wywaliła wszystkie rzeczy ze stołu. - Ostrzegam Cię nie waż się więcej o niej tak wyrażać i rdzę Ci ją zostawić w spokoju!- on patrzyła na nią jak na jakąś wariatkę, ona zaś odeszła i skierowała się w stronę domu. Zostawiając go z tym bałaganem.
***************** Z PERSPEKTYWY MONY ******************
Obudziła się ze snu. Miała straszny koszmar. Była wystraszona siedziała chwilę na kanapie i oddychała ciężko. Po chili przypomniał jej się wczorajszy wieczór. Przypomniał jej się Zack. łzy zbierały jej się do oczu, ale mocno zacisnęła powieki tak aby się się nie rozpłakać. Powolnym krokiem skierowała się do kuchni wzięła butelkę wody z lodówki i przeczytała małą karteczkę od Naomi.
" Wyszłam na miasto wrócę niedługo. "
Naomi xxx
Wyrzuciła ją do śmieci i poszła wziąć długi prysznic, nawet nie zdążyła wejść do schodach gdy w drzwiach rozległ się dzwonek do drzwi.
____________________________________________
No i jest ;) Naprawdę dziękuję tym osoba które komentują
Kocham was. To dużo dla mnie znaczy i motywuje mnie do
napisania kolejnego rozdziału. <3 Mam nadzieję że ten rozdział
również się wam spodoba.
5 KOMENTARZY I NEXT <3
niedziela, 7 lipca 2013
Rozdział 23
Bo gdy kogoś naprawdę
Kochasz nie wyobrażasz sobie
życia bez niego
martwisz się, myślisz, tęsknisz,
po prostu chcesz żeby on
wrócił, nawet jeśli wiesz, że
nie odszedł na zawsze to i tak
boisz się, że coś się może zmienić.
I to najbardziej boli.
~.~.~.~.~.~.~. PERSPEKTYWA MONY~.~.~.~.~.~.~.~
Patrzyła na niego z niedowierzaniem, ale rzuciła się na niego krzycząc. - ZACK!!!- płakała i mocno się do niego przytuliła. Ten tylko szeptał do jej ucha - Ciii mała już dobrze, nic Ci już nie grozi. Proszę nie płacz- Ona lekko uspokojona odeszła od niego kawałek i cały czas się na niego patrzyła.
- Co ty tu robisz? Przecież wyjechałeś. Ale jak? Nie to nie możliwe. Kiedy? Boże ty stoisz tu przede mną.... - nie dokończyła bo ten jej przerwał
- Dasz mi chociaż odpowiedzieć na jakieś pytanie czy sama będziesz udzielać sobie na nie odpowiedzi?
- Ja... ja.. ja nie wieże że ty tutaj jesteś. Jak?- cały czas się jąkała bo łzy przeszkadzały jej w mówieniu
- Hmmm... To może chodźmy do mnie to Ci wszystko opowiem co? Bo nie będziemy stać na dworze, robi się coraz ciemniej i zimniej.
- No.. nie wiem ...Naomi będzie się martwić
- To nie daleko i ty mi też musisz opowiedzieć bo widać że coś Ci jest. Czekaj Co? Naomi też tu jest? Ale jak?- po chwili zorientował się że ona mówi poważnie. Po drodze Mona opowiedziała mu jak tu się znalazła z Naomi, po 5 minutach byli już na miejscu. Znajdowali się w dość sporym mieszkaniu jak na jedną osobę.
- Witaj w moich skromnych progach- uśmiechnął się do niej zachęcająco, ona wymusiła śmiech i weszła do środka, przynajmniej na chwile zapomniała co się stało z Justinem.
- Teraz mów co ty tutaj robisz?- jej pytanie przeistoczyło się w krzyk przypomniała sobie ile cierpiała po jego odejściu ile kosztowało ją to łez.
- No już spokojnie i nie płacz, nie lubię jak płaczesz, wytarł jej łzy z policzka lecz ta szybko odsunęła jego rękę.
- No wiec byłem przez 8 miesięcy na służbie, ale odesłano nas bo wszystko się uspokoiło. Nie mogłem wrócić do domu, po takim czasie jak się nie odzywałem miałem tak po prostu wejść do domu i powiedzieć WRÓCIŁEM!, Nie to, nie takie łatwe wiem jak bardzo rodziców kosztowało moje odejście jak ich to bolało i Tak samo z Naomi nie mogłem. Bałem się wiem postąpiłem jak tchórz ale jak dostawałem listy od nich były od łez widziałem wtedy że ich skrzywdziłem i że pójście do wojska było moją najgorszą decyzją w życiu. Przyjechałem z kumplem tutaj, pomógł mi się tu odnaleźć. I tak mieszkam tutaj od 4 miesięcy. A co u ciebie?
- A ja nie pomyślałeś chociaż żeby do mnie napisać? Nie było Cię rok, a teraz wracasz i pytasz co u mnie ? Co mam Ci powiedzieć ? Że przez trzy miesiące po Twoim odejściu praktycznie nie wychodziłam z pokoju ? Że chodziłam ciągle w dresie z chusteczkami z podkowami pod oczami i nie ogarniętymi włosami ? Że nie spałam po nocach tylko szlochałam poduszkę ? Że zniszczyłam wszystkie Twoje zdjęcia i wyrzuciłam miśki od Ciebie ? Że codziennie wieczorem chodziłam pod Twoje mieszkanie i patrzyłam w okno od Twojego pokoju sprawdzając czy przypadkiem nie wróciłeś ? Że nawet odkurzając , jadąc autobusem czy myjąc włosy potrafiłam się rozpłakać ? Że codziennie pisałam z Twoją siostrą o tobie i wypytywałam się kiedy wrócisz i czy się odzywałeś? Że po szkole spędzałam dwie godziny siedząc na naszej ławce w parku ? Że gdy ktoś zupełnie obcy na ulicy wypowiedział Twoje imię ja przeklinałam pod nosem ocierając grube łzy z policzków ? Że Cię nienawidzę czy mam ochotę Ci przyjebać ? No co mam Ci kurwa powiedzieć ? Bo chyba nie to , że nadal coś do Ciebie czuję ? Czego teraz ode mnie oczekujesz?- łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Zaczęła krzyczeć zabolało ją to. Opadła na kanapę i ocierała łzy.
( Już jest za późno) |
- Już jest za późno. To koniec. To co było nigdy już nie wróci.- powiedziała szeptem tak jakby chciała się sama oszukać, bo nie do końca wiedziała co czuje. Wstała z zamiarem wyjścia lecz coś ją zatrzymało, odwróciła się do niego on patrzył jej w oczy z nadzieją że powie że jednak mu wybaczy.
- Zapomnijmy o tym wszystkim, ja już prawie zapomniałam- skłamała sama się okłamywała coś ją jednak skłoniło do tego- ale Naomi też należą się wyjaśnienia, powinieneś się z nią spotkać. Podam Ci nasz adres.- zapisała na małej karteczce ich adres zamieszkania i położyła na małym stoliku.
- Proszę nie mów jej że mnie spotkałaś, muszę się przygotować na spotkanie z nią. A jak u niej się wiedzie jest szczęśliwa?
- Jak chcesz nie powiem nic, to ty naważyłeś tego piwa i powinieneś je wypić. U niej tak teraz ćwiczy z trenerem do szkoły, jest szczęśliwa, ale nigdy o Tobie nie zapomniała. I obwinia się o to że wyjechałeś.
-Nie powinna to była moja decyzja. a ma kogoś? Jak bardzo się zmieniła?- dalej wypytywał chciał się dowiedzieć jak najwięcej o jego małej siostrzyczce.
- Jak mi wiadomo jeszcze jest sama. Pofarbowała tylko włosy na jasny blond, a tak to nadal jest tą samą zwariowaną dziewczyną. Nie mogę Ci niestety już pomóc śpieszę się. Żegnaj.- wyszła z jego posiadłości i od razu z jej oczy poleciały strumienie łez. Wróciła do domu cała zalana łzami.
~.~.~.~.~.~ PERSPEKTYWA ZACKA ~.~.~.~.~.~.~
Załamał się wiedział, jak bardzo zranił Mone, ale postanowił sobie nie odpuścić. Zbyt mocno mu na niej zależało. Wiedział że mocno schrzanił sprawę, ale zawsze każdy mu powtarzał że o miłość trzeba walczyć i on miał taki zamiar. Wziął ze sobą butelkę wódki i poszedł do swojej sypialni.
~.~.~.~.~.~.~.~.~ PERSPEKTYWA NAOMI ~.~.~.~.~.~.~.~
Siedziała w salonie i czekała zmartwiona na Mone, gdy nagle drzwi od ich domu się otworzyły weszła do niech zapłakana Mona. Naomi chciała na nią nawrzeszczeć ale jak zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciółka od razu jej nerwy puściły. Mona podbiegła do niej na kanapę dławiąc się łzami, a Hope tylko przytuliła ją i opatuliła kocem. Przez pewien moment milczały. Ale blondynka postanowiła to przerwać.
- Czy to znowu przez niego płaczesz? Co on Ci zrobił. No chyba go zabije. Cicho kochana proszę nie płacz.- była zła myślała że to znowu przez Justina. Mona dalej milczała nie była w stanie nic z siebie wydusić. Ta zaś ja mocniej do siebie przytuliła i starała się ją uspokoić. Po jakieś godzinie Mona zasnęła była 4 rano, Naomi ją przykryła kocem, a sama poszła do kuchni i zastanawiała się co z tym zrobić . Postanowiła że spotka się z Bieberem i sobie z nim porozmawia, nie może pozwolić na to aby tak krzywdził jej przyjaciółkę. Lecz nie wiedziała, że te wszystkie łzy były wylewane przez jej brata Zacka.
__________________________________________
No i jest kolejny. Dziękuje za komentarze to naprawdę
daje mi motywację do napisania nowego rozdziału.
Mam wenę i to sporą. Jeśli po tym rozdziale pojawią
się szybciej 5 komentarzy to dodam od razu.
Niedługo wyjeżdżam więc jeszcze przed wyjazdem
postaram się coś dodać. Kocham I jeszcze raz Dziękuje <3
5 KOMENTARZY I NEXT <3
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Rozdział 22
~.~.~.~.~.~.~ PERSPEKTYWA NARRATORA ~.~.~.~.~.~.~.~
Wszyscy siedzieli wspólnie w przy stole i zajadali się pysznościami jakie przynieśli Mona, Zayn i Liam.
Przy stole panował absolutny chaos, ale nikomu jakoś nadzwyczajnie to nie przeszkadzało. Naomi po przyjściu chłopaków ze sklepu przeprosiła ich za swoje zachowanie, a zwłaszcza Liama. Było jej głupio że tak na niego nakrzyczała. Na szczęście on nie był na nią zły. Hope starała się nie patrzeć na Nialla bo wiedziała, że w każdej chwili może coś głupiego powiedzieć. Wydawałoby się nawet, że tamta sytuacja nie miała żadnego miejsca.
_____________ KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ______________
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~ PERSPEKTYWA MONY~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Szła przez park, była za piękna pogoda na to by siedzieć bez czynne w domu. Naomi do rano do wieczora siedziała w wynajętej sali z lustrami by poćwiczyć układ który zaprezentuje przed całą szkołą. Tak przedstawiało się uczniów. Każdy z nich dostał opiekuna i z nim wymyślała kroki. Mona postanowiła, że w tym czasie pójdzie kupić potrzebne rzeczy, książki, zeszyty itp. Przechodząc przez kolejną uliczkę w parku zauważyła jego. Szedł z jakąś inną laską za rękę. Coś w niej pękło, ale nie chciała pokazać tego. Chciała być twarda. Nie cofnęła się. Miała zamiar ich minąć tak jakby wogle ich tam nie był. Zauważył ją uśmiechną się do niej lecz ta tylko pokazała mu środkowy palec nie chciała mu pokazać, że jej zależy. Coś czuła, że nie przejdzie koła tej dziewczyny obojętnie. Ta krzyknęła do Mony "SUKA" może nie tak głośno, ale wystarczająco by usłyszała. Brunetka uśmiechnęła się cwaniacko w jej stronę i nie została dłużna "dziewczynie Biebera"
- Że niby ja.? Oj kochana tylko, że to nie ja stoję z byle jakim chłopakiem który leci na każdą żywą postać. Jakie to smutne, że aż mi się śmiać chcę. Trzymaj się mała.- była zadowolona z tego co powiedziała, widziała jak jej oczy są przepełnione gniewem, o oczy Justina były szeroko otwarte. Nagle poczuła jak ktoś ją szarpie za włosy i bluźni w jej stronę, Kątem oka spostrzegła się że to ta sama dziewczyna którą przed chwilą zgasiła. Szarpała ją za włosy i mocno ją uderzyła. Mona oddała cios, co jak co ale bić to się umiała. Miała brata z którym co dziennie się biła. Dziewczyny biły się i kopały. Przez krótką chwile przewagę miała ruda dziewczyna(taki kolor włosów miała "dziewczyna Biebera") ale za chwile jednak Mona oddała jej tak mocno, że chyba złamała jej nos. Chciał jeszcze raz zadać cios lecz ktoś ją powstrzymał. Jej nadgarstek trzymał kto jak nie inny Justin.
- Puść mnie chuju!
- Dość! Nie widzisz jak ona wygląda.? Już się z nią rozliczyłaś.
- No tak broń swojej dziweczki broń! Jesteś zwykłym szmaciażem nienawidzę Cię! Słyszysz nienawidzę- w jej oczach pojawiły się łzy.
- I kto to mówi jeszcze nie dawno byłaś tak wielce we mnie zakochana. Jędza! - Powiedział to tak jakby się niczym nie przejął. Po kilku sekundach dostał od dziewczyny w policzek. Przyjął to tak jakby to się wogóle nie zdarzyło. Zapłakana dziewczyna pobiegła w przeciwną stronę do domu. Myślała nad tym dlaczego pokochała takiego kompletnego idiotę, który nic do niej nie czół i traktował ją jak szmatę. Biegła nie widząc drogi nagle ktoś ją zatrzymał i mocno przytulił. Nie wiedziała kto to, ale mimo to czuła jakby znała już wcześniej te ramion, ten zapach perfum. A ten tylko głaskał jej włosy. Chciała się dowiedzieć czy to na prawdę od. -" Nie to nie możliwe, przecież tyle go nie było"- myślała Mona. Powoli odsunęła się od jego już zaplamionej bluzki od jej łez, przetarła oczy i nie dowierzał. To był on stał tam przy niej. -"To nie możliwe! Ale jak to?"- w jej głowie cały czas szumiało od takich stwierdzeń.
~.~.~.~.~.~.~.~ PERSPEKTYWA NAOMI ~.~.~.~.~.~.~.~
Po raz setny powtarzali te same kroki. Jej opiekunem był o 4 lata starszy Joe, był ciemnej karnacji. Ale Naomi go polubiła, śmieszył ją cieszyła się że to właśnie na niego trafiła. Wiedziała że mu może zaufać i się nie myliła. Opowiedziała mu o Niallu i o Monie, że na razie nie może jej nic powiedzieć. Ale on tylko pacnął ją w głowę i powiedział że źle robi, że powinna jak najszybciej jej o tym powiedzieć. Rozmawiali na wszystkie tematy bez skrupułów.Siedzieli jeszcze tak przez chwilę, aż w końcu spakowali swoje rzeczy i poszli do domu, Joe odprowadził ją do domu i pożegnali się całusem w policzek. Gdy dziewczyna weszła do domu nikogo w nim nie zastała mimo późnej pory. Zmartwiona zadzwoniła do przyjaciółki lecz nikt nie odbierał. - 1 sygnał - 2 sygnał - 3 sygnał potem poczta głosowa. Martwiła się, chwyciła jakąś bluzę i wyszła poszukać Mony. Pomyślała, że może jest w parku lecz nikogo tam nie zastała. Cisza. Zadzwoniła do chłopaków spytać się czy czasami nie jest u nich lecz jej nie było. Martwiła się nikogo tu nie znała i było już późno, a jak znała Monę to wiedziała że nie lubi wracać po ciemku.
______________________________________________________
Hejka słoneczka ;* No i jest kolejny :) Dziękuje za miłe komentarze,
to naprawdę mi pomaga do pisania kolejnych rozdziałów.
No i w końcu coś zaczęło dziać :P Mam nadzieję, że się będzie podobać.
Nie długo wakacje, a ja w połowie lipca wyjeżdżam do babci
gdzie nie ma internetu ;( i nie wiem kiedy wrócę.
Kocham Was!
5 KOMENTARZY I NEXT ♥
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział 21
~.~.~.~.~.~.~.~ Z PERSPEKTYWY NARRATORA ~.~.~.~.~.~.~.~
Szły tak jakby zaraz miały przeżyć coś niesamowitego w ich życiu, lecz w ich oczach panował zupełny chaos. Z ich oczu można było wyczytać strach, smutek i obawę przed czymś, jedynie na zewnątrz uśmiechały się sztucznie. Wyglądały tak jak by się czegoś bały, że jedno nie odpowiednie słowo lub czyn może coś popsuć. Ale co? Starały się nie patrzeć sobie w oczy, a może po prostu nie chciały. Jedna z nich brunetka miała jednak mniejszy dystans do blondynki tak jakby chciała jakoś to zmienić. Szły w zupełnej ciszy, raczej jedna za drugą podążała. Naomi tak miała na imię ta mała szczupła blondynka tłumiła w sobie wszystko. Jej strachem było to że bała się że może stracić swoją przyjaciółkę, kłamiąc jej w żywe oczy. Ale czy tego tak naprawdę chciała? Nie.! Bała się, że jej życie może nagle się w 360 stopniach zmienić. Przez jej nie jakiego Nialla. Czuła coś do niego, ale czy to była miłość? Za to druga wydawała się jakby nie obecna duchem tylko ciałem. Za pewne widziała, że coś się dzieje z przyjaciółką, ale chciała że by to ona pierwsza podeszłą do niej i zaczęła mówić. W głębi czuła że ją traci, zaczynała wątpić czy przeprowadzka i pójście na uczelnie było dobrym pomysłem. Przez to się od siebie oddalały, mimo że tego nie chciały.
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~ Z PERSPEKTYWY NAOMI ~.~.~.~.~.~.~.~.~
Chciała jak najszybciej dotrzeć do Wesołego Miasteczka
by choć trochę rozluźnić atmosferę. Uśmiechała się sztucznie, ale starała się nie myśleć o zaistniałej sytuacji dziś po południu. Czuła się winna temu wszystkiemu, ale nie mogła teraz tak od tak wyznać że jest z Niallem, Mona by tego nie zrozumiała. A może Horan miał rację, może na razie nie chciała nic jej mówić bo się bała. Ale czego? Tak do końca sama nie wiedziała, bo przecież nigdy nie miały przed sobą tajemnic a teraz wszystko wydawało się trudniejsze. Nagle z rozmyśleń wyrwało ją głośne stęknięcie Mony która w kółko zadawała te same pytania. "Gdzie idziemy? Daleko jeszcze? Nie możemy jechać taksówką?" Dziewczyna wysłała pioruńskie spojrzenie, a ta tylko zrobiła niewinne spojrzenie i zamrugała kilka razy oczami. Naomi podeszła bliżej niej i ją mocno przytuliła, brunetka była strasznie zdziwiona zachowaniem przyjaciółki. Bo przecież było to takie inny gest mówiący przepraszam, nie chcę cię stracić. Szybko odkleiła się od Mony i i chwyciła ją za nadgarstek ciągnąc za sobą. Powiedziała że zaraz będą i nie musi już narzekać. W ciągu 5 minut były już na miejscu, w oczach Mony pojawiły się małe iskierki zawsze kiedyś chciała przyjść do Wesołego Miasteczka, wcześniej nie było jej to danie bo mieszkały na wielkim zadupiu gdzie nic nie było. Patrzyła na ten widok jak na 7 cud świata. W tej chwili nie liczyło się nic prócz niej i tego cudownego miejsca. Chodziły od jednej atrakcji do drugiej, jedząc watę cukrową. Choć przez chwile zapomniały o zmartwieniach. Po kilku godzinach zabawy wracały w dobrym humorze do domu. Śmiały się, w końcu w jakimś calu były szczęśliwe. Po 30 minutach były już przed budynkiem ich posiadłości, zauważyły że drzwi od ich mieszkania są otwarte, przeraziły się. Przecież przed wyjściem zakluczyły dom. Jak to możliwe że ktoś mógł się włamać. Po woli oby dwie cicho weszły do domu, usłyszały śmiechy i włączony telewizor. Naomi już wiedziała, kim są nie proszeni goście. Machnęła w stronę przyjaciółki za znak że ma iść za nią.
- CO WY TU DO CHOLERY ROBICIE?!- wydarła się głośno Hope
- Yyy... No czekamy na was, a co mielibyśmy tu robić,a tak w ogóle to cześć i nie krzycz tak bo sobie skrzacie gardełko zedrzesz.- uśmiechnął się pokazując rządek białych ząbków
- Nie żartuj sobie Tomlinson, drzwi były zamknięte. Jak wy tu wogle weszliście?
- No dzwoniliśmy kilka razy do drzwi, ale nikt nie otwierał więc nasz bad boy wszedł oknem i otworzył nam drzwi. - tłumaczył się dalej Tommo z szerokim uśmiechem na twarzy
- A no nie macie zbyt szczelnych okien- zadrwił Zayn, patrząc na Naomi w której się wszystko gotowało
- Możemy to uznać jako włamanie i zadzwonić na policje.- patrzyła to na Mone i na chłopaków dziwiła się przyjaciółce że nie reaguje tylko rozmawia sobie z Harrym. Coraz większa złość w niej siedziała.
- Nie nie możesz bo nie jesteśmy Ci obcy i byś tego nie zrobiła bo przecież ty i Niall to...- Liam nie zdążył dokończyć bo wściekła i przerażona Naomi mu Przerwała
- ZAMKNIJ SIĘ LIAM!- wszyscy się na nią spojrzeli tylko nie Horan, on wyszedł do ogrodu nie rozumiał dlaczego ona to wszystko ukrywa, jeszcze na dodatek przed swoją najlepszą przyjaciółką. Gdy każdy patrzał na Naomi pytającym spojrzeniem, ona nie wiedziała co ma zrobić. Bez silna opadła na fotel siadając i zakrywając rękoma twarz. Chciała w tej chwili uciec by nie musieć się tłumaczyć z tego wszystkiego. Spojrzała na Larrego błagalnym wzrokiem by Ci jej choć w mniejszym stopniu pomogli.
- No dobra kochani weźmy się w garść w końcu przyjechaliśmy do dziewczyn by zjeść z nimi kolacje, więc Zayn, Liam i Mona jadą do supermarketu po coś do jedzenia, bo kochane w waszej lodówce panują pustki ja na pustyni. - zaczął Harry by rozluźnić choć trochę napiętą atmosferę. Ci kiwnęli głową na znak że się zgadzają i ruszyli w stronę wyjścia.
- Dziękuje i przepraszam.- przytuliła się do chłopaków
- Nie masz za co dziękować, a to nie nas powinnaś przepraszać tylko wiesz kogo. - loczek spojrzał na drzwi od ogrodu gdzie znajdował się Niall.
- Wiem.- spuściła wzrok i ruszyła powolnym krokiem w ich stronę. Zauważyła siedzącego blondynka na ławce przy drzewie. Nie wiedziała, co się z nią dzieje, po jej ciele przeszły dreszcze. Tak strasznie ją bolało że raniła bliskiej jej osoby na których mocno jej zależało. Podeszła do chłopaka.
- Niall. Ja...- nie dane było jej dokończyć
- Wiem przepraszam ile jeszcze razy będziesz mnie przepraszać za to samo? Kiedy zamierzasz jej powiedzieć? Po co to ukrywasz? Sama plączesz się w tych kłamstwach.- zamarła, oczy chłopaka były szklane, a ona po raz pierwszy raz w życiu nie wiedziała co powiedzieć. Usiadła koło niego.
- Odpowiesz mi? - spojrzał na nią z nadzieją w oczach
- Nie wiem Niall, wszystko się komplikuje. Chce jej powiedzieć i to bardzo, ale na razie nie mogę. Nie chce jej zranić, boję się że jak się dowie będzie się czuła odtrącona. Obiecuje, że jej powiem, ale jeszcze nie teraz.
- Jak chcesz tylko pamiętaj, że z czasem będzie Ci coraz trudniej.- wstał pocałował jej czoło w skierował się w stronę domu, a ona siedziała nie wiedząc co zrobić. Nigdy wcześniej się tak nie czuła, a czuła się okropnie chciałaby żeby wszystko się w końcu ułożyło.
______________________________________________________________
Witam was moi mili. No i jest kolejny trochę spóźniony, ale coś mi się dzieje
z netem. Mam nadzieje, że już nie będzie takich problemów. Dziękuje
wszystkim którzy komentowali to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Mam nadzieję że wam się podoba.
Pamiętajcie to wy decydujecie kiedy dodaje kolejny rozdział ;)
Nie długo wakacje ;3
5 KOMENTARZY I NEXT <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)